Forum Banki +Dodaj wątek

Re: Praca w SKOK Stefczyka?

Zgłoś do moderatora
Wszystko zależy od oddziału do jakiego się trafi. Zaczynałam pracę w Skok w oddziale który nie wyrabiał planów. Było to w 2006 roku. Wtedy były inaczej naliczane premie, nie było kosztów i przychodów. Liczyła się czysta sprzedaż. To była istna masakra dla oddziałów małych w słabych pkt. Wytrzymałam tam, ponieważ chciałam zacząć pracować w sektorze finansowym. Wcześniej pracowałam w różnych firmach i wszędzie był nacisk na sprzedaż, wszędzie trzeba było dzwonić ale za to nie wszędzie można było spokojnie pójść na dwu tygodniowy urlop, czy opiekę nad dzieckiem itp. Po pół roku przeniesiono mnie do dobrego oddziału. Pracuję w skoku 5 lat. Wszystko co zostało tu powiedziane jest prawdą. Tysiące bezsensownych raportów, telefony-właściwie już bezskuteczne, rolowanie w nieskończoność tych samych klientów. Dwa ubezpieczenia to standard, najczęściej jeszcze Linea, labora, utrata dok plus e-skok. To wszystko = 100 stron do wyprodukowania i podpisania z klientem. Czujesz się jak robot, skóra mi stwardniała już po pierwszym roku, kiedy dostałam ultimatum albo przestaję się litować nad babcią i sprzedaję jej wszystko albo zmiana oddziału. I przestałam się litować. Zarabiam od 2900 do 3900 – zwłaszcza w ostatnich miesiącach i też nie wiem gdzie ten kryzys…. Jest walka o klienta ale rozwiązałyśmy to w oddziale i póki co nasz system się sprawdza. Atmosfera? Różnie bywa. Czasem nie chce się przychodzić do pracy. Kierownik? Jego sylwetka już przewinęła się w poprzednich wypowiedziach. Jeśli jest się młodym warto posmakować pracy w banku ale nie wierzę żeby tam było lepiej. Najgorsze i zarazem najmniej profesjonalne w skoku jest to że jestem od wszystkiego: lokaty, pożyczka na 1000pln, dla Vip, konsorcjalną mieszkaniówka. I żal mi pracowników którzy w naszym lotusie piszą : „jeśli ktoś wypłacał konsorcjalną  niech pomoże, doradzi”-  ja wypłacałam ale nikt mi nie doradzał, dwa razy zaczynałam wszystko od nowa bo nie udało się zgrać w czasie notariusza z centralą. Najgorszy kredyt wypłacony w moim życiu. Nie wiem jak długo dam radę pracować bo stres jest ogromny ale są też w miarę dobre pieniądze. Ale tak jak mówiłam na początku, liczy się dobry oddział i gruba skóra.