Poważna rekapitalizacja nie ominie nawet największych banków Europy?
Przecieki dotyczące nowych testów systemu bankowego wskazują, że sprawdzian mógł oblać nawet Deutsche Bank. Jego prezes uważa, że zastrzyk kapitału dla pożyczkodawców nie pomoże zakończyć kryzysu zadłużeniowego w strefie euro
Josef Ackerman, prezes Deutsche Banku, protestuje przeciwko nakładaniu na banki większego ciężar u ratowania Grecji.
źródło: Bloomberg
Josef Ackerman, prezes Deutsche Banku, protestuje przeciwko nakładaniu na banki większego ciężar u ratowania Grecji.
Jean-Claude Juncker, szef eurogrupy (grupy ministrów finansów ze strefy euro), uważa, że ciężar ten będzie zwiększony.
źródło: Bloomberg
Jean-Claude Juncker, szef eurogrupy (grupy ministrów finansów ze strefy euro), uważa, że ciężar ten będzie zwiększony.
Sekretarz skarbu USA Timothy Geithner krytykuje UE za brak zdecydowania w walce z kryzysem
źródło: Bloomberg
Sekretarz skarbu USA Timothy Geithner krytykuje UE za brak zdecydowania w walce z kryzysem
+
Deutsche Bank może nie przejść zaostrzonych testów wytrzymałościowych przeprowadzanych przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) – donosi agencja Reuters. Według nieoficjalnych danych największy niemiecki pożyczkodawca może potrzebować kilkunastu miliardów euro dodatkowego kapitału, by jego współczynnik Tier 1 (kapitał podstawowy do wartości aktywów ważonych ryzykiem) sięgnął 9 proc. Ten szokujący przeciek przyczynił się w czwartek do przeceny na europejskich giełdach. Kurs Deutsche Banku spadał w ciągu dnia o ponad 2 proc.
Spór o kwoty
Analitycy Credit Suisse prognozują, że dwie trzecie spośród 89 europejskich banków sprawdzanych wcześniej przez EBA nie zda nowych testów. Mogą one wykazać, że pożyczkodawcy będą potrzebować 220 mld euro dodatkowego kapitału, z czego Deutsche Bank 14 mld euro, a Royal Bank of Scotland i BNP Paribas po 19 mld euro. Według analityków Barclaysa europejskie banki będą potrzebować od 230 mld do 340 mld euro dodatkowego kapitału (przy założeniu, że powróci recesja, a odpisy na obligacjach państw z peryferii strefy euro sięgną 50 proc. wartości nominalnej tych papierów). Citigroup szacuje możliwą rekapitalizację banków na 64–216 mld euro.
Prezes Deutsche Banku Josef Ackermann zapowiada, że jego instytucja zrobi wszystko, by uniknąć korzystania z rządowej pomocy finansowej. Uważa on, że sam pomysł skoordynowanej rekapitalizacji banków (popierany m.in. przez przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso) jest raczej chybiony.
– Zastrzyki kapitału nie pomogą rozwiązać problemu. Nie jest nim finansowanie banków, ale to, że rządowe obligacje tracą status aktywów wolnych od ryzyka – twierdzi Ackermann. Jego zdaniem koszty rekapitalizacji przede wszystkim poniosą rządy, co jedynie pogłębi europejski kryzys zadłużeniowy.
Szef Deutsche Banku uda się w przyszłym tygodniu do Brukseli, by rozmawiać z unijnymi decydentami o udziale sektora prywatnego w pomocy dla Grecji. W lipcu na szczycie UE uzgodniono, że prywatni inwestorzy dokonają zamiany greckich obligacji na papiery o dłuższym terminie zapadalności. Przedstawiciele unijnej administracji wynegocjowali z inwestorami, że sektor prywatny poniesie na tej operacji straty wynoszące 21 proc. wartości nominalnej wymienianych papierów. Teraz niemieccy politycy naciskają, by koszt dla sektora prywatnego był większy. Ackermann ostrzega, że wielu inwestorów może nie zaakceptować powiększenia ciężaru, a narzucenie im większych kosztów uderzy w akcję kredytową.
Wielu ekonomistów uważa, że obciążenie inwestorów większymi kosztami ratowania Grecji będzie jednak nieuniknione.
– Grecja prawdopodobnie uniknie pełnego bankructwa, ale odpisy na jej obligacjach mogą sięgnąć 50 proc. ich wartości – uważa ekonomiczny noblista Christopher Pissarides.
Na razie jednak europejskie działania antykryzysowe są uznawane za mało zdecydowane. Dzisiaj rozpoczyna się w Paryżu spotkanie ministrów finansów państw G20 (kluczowych gospodarek świata). Amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner ma na nim naciskać Europejczyków, by podjęli śmielsze działania w walce z kryzysem.
– Siła i stabilność europejskiej gospodarki ma duże znaczenie dla nastrojów naszych konsumentów, rynków finansowych i ożywienia gospodarczego – przypomina Lael Brainard, podsekretarz w Departamencie Skarbu USA.
Niemcy dostają zadyszki
Kryzys zadłużeniowy szkodzi nawet najsilniejszym gospodarkom strefy euro. Niemieckie gospodarcze think-tanki we wspólnym raporcie obniżyły prognozę wzrostu produktu krajowego brutto RFN na 2012 rok z 2 do zaledwie 0,8 proc. W tym roku wzrost gospodarczy ma wynieść 2,9 proc.
– Duża niepewność na rynkach uderzy w konsumpcję oraz inwestycje, a eksport nie zaoferuje pozytywnych impulsów z powodu kłopotów kilku ważnych partnerów handlowych – mówi raport niemieckich think-tanków.
Tymczasem słowacki parlament zatwierdził w czwartek reformę Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), kończąc tym samym jej ratyfikację przez wszystkie państwa strefy euro.