Tutaj nic specjalnie mnie nie dziwi.
Na rynku małych spółek zrobił się strach i ktoś próbuje to wykorzystać.
Nie ma w tym żadnych racjonalnych działań.
Gdyby to był bankrut, to ktoś już dawno by próbował upłynniać akcje, a nie nagle przerzucił w jeden dzień 1/5 kapitalizacji firmy.
Ulica tego nie wchłonęła, bo wcześniej ruchu nie było wcale. Totalnie nic się nie działo od dłuższego czasu.
Gdyby ktoś chciał wpuścić w rynek 2 mln. akcji, to głupotą było zjechanie od razu na 5 gr.
Wystawianie grubych zleceń na kupnie po 4 i 3 gr też o czyś świadczy.
Ktoś chce skupić papier na tym poziomie od ulicy, bo gdyby miało być tak źle, jak ma w tej chwili wyglądać, to znaczący akcjonariusze już dawno oddali by swoje akcje, ratując resztę kapitału.
Znam dość dobrze akcjonariusza, który ujawnił się ostatnimi czasy i nie jest to człowiek, który lubi wyrzucać pieniądze w błoto.
Czy to jest normalne, wycena działającej firmy produkcyjno-handlowej, która posiada swój majątek, wynosi obecnie 400 tyś zł :-)
Ktoś powie, że firma ma zadłużenie. Tylko kto będzie dociekał z jakiego powodu ono jest.
Firma jest w trakcie przekształcania, a towar do sprzedaży trzeba za coś kupić.
Jeżeli nie ma gotówki w firmie, trzeba się niestety zadłużyć.
Na szczęście, zadłużenie nie jest spowodowane nadmiernymi kosztami, które ulegają optymalizacji, a bieżącą działalnością