Widzę, że muszę jakoś rozjaśnić tę "pomroczność ":)
Otóż morał tej historii jest taki... To co w pierwszym momencie wydaje nam się nieszczęściem, tragedią lub dramatem następnego dnia może się okazać pozytywem albo nawet wybawieniem od innej opresji....:)
Idąc dalej tym tokiem rozumowania można stwierdzić rzecz następującą...W tym momencie uważacie, że obecność "bab" w akcjonariacie nie przynosi chluby ani giełdzie ani spółce, jednak przyjdzie taki moment, że ten fakt Was ucieszy....:)