Ja wiem jedno: sukces rodzi się w bólach. Pozwólcie, że podzielę się z wami pewnymi wspomnieniami: Na jesieni 2008 r. immoeast leciało na łeb na szyję. Kupiłem go prawie w samym dołku. Sytuacja była podobna, bo w aktywach też atrakcyjne nieruchomości, c/wk jeszcze niższa niż w Tupie, na zarządzie wieszano psy itp.Wierzyłem jednak, że są granice ludzkiego obłędu i jak emocje opadną to inwestorzy pójdą po rozum do głowy. I tak, też się stało. W końcu immoeast zanotował największy wzrost na całej gpw. Teraz mam jakby deja vu. Spółka nienormalnie tania a czarne scenariusze podobne. Wiecie co? Moim zdaniem szuramy po dnie, ale możliwe że się mylę, bo muszę przyznać, że z takimi baranami w zarządzie może być jeszcze wiele bolesnych chwil. Jednak prędzej, czy później kurs odbije i zarobimy na tym sporo. Chciwość zawsze wygrywa, a w aktywach są łakome kąski. Poza tym wierzcie mi... koleś z Forbesa na prawdę zna się na rzeczy.