Wszystko co napisano w linku to prawda:(....ja zaczęłam pracę w banku po pierwszym roku studiów, wtedy też mi się podobało, dziś po 5 latach patrzę już na tą pracę z innej perspektywy: "robienie" nadgodzin za które nikt nie płaci, wyrabianie za wszelką cenę planów sprzedaży (często wciskając klientowi KAŻDY produkt jaki się da wcisnąć), "wyścig szczurów" pomiędzy pracownikami w walce o obsłużenie jak największej liczby klientów (powoduje to napięcia w codziennej pracy), duża odpowiedzialność i związany z tym stres, ja pracuję w małym banku ale mam znajomych w tych większych bądź nawet największych i tam jest tak samo....dochodzi do sytuacji gdy dysponentka obsługująca klienta gdy ma "te trudne kobiece dni" siedzi na krześle na reklamówce, aby jej podpaska nie przeciekła...bo przecież gdy stoi kolejka klientów długa do drzwi to ona NIE MOŻE wstać sobie, zostawić klientów i iść do tej cholernej łazienki w wiadomym celu.....i to nie jest BIEDRONKA tylko bank :(.....