Przestudiowałem załączniki.
I co z nich wynika? Że polskie prawo, szczególnie w zakresie ochrony środowiska, jest niewyobrażalnie skomplikowane.
Ale to tym lepiej dla posiadaczy akcji Mobruku.
Ponieważ wejście w przetwarzanie odpoadów jest tak skomplikowane, to próg wejścia dla innych podmiotów jest bardzo bardzo wysoki, a Mobruk jest w tym doskonale obyty, bo mają przecież inne zakłady i przechodzili przez to już wielokrotnie.
Całą sprawę podaną w obwieszczeniu i załączników można w tej chwili opisać jako dopracowywanie szczegółów.
Nie mogę mieć oczywiście pewności, że te szczegóły są do pokonania, ale wydają się dość niewinne, bo np.
urzędnicy chcą, żeby im opisać, jaki jest niezbędny czas dojrzewania granulatu cementowego. Czyli tłumacząc na nasze: jaki jest czas, aż ten granulat ostygnie i przestanie emitować zapachy. Które zresztą nie są tak nieprzyjemne jak np. z chlewni. Jest to zapewne raczej zapach cementu, ostry, ale mniej uciążliwy niż gnój świński.
Ale przecież ludzie z Mobruku to specjaliści i to jest dla nich żaden problem opisać, jak długo będzie dojrzewać, bo mają to przed oczami w swoich fabrykach. Urzędasy chyba chcą się popisać, że tak pilnują porządku.
Także całość opisałbym tak jak brzmi jedna z decyzji "pozytywnie z zastrzeżeniami". Bo jak podkreślam: nie można wydać decyzji pozytywnej, tylko muszą być jakieś zastrzeżenia, bo przecież inaczej urzędas byłby niepotrzebny, a może zarzucano by mu, że wziął łapówę, bo niczego się nie czepnął.
A inwestycja ruszy, bo musi ruszyć, bo te odpady muszą być zagospodarowane, a kto ma to zrobić jak nie Mobruk?
Unia czycha, żeby nam wlepić kary za brak utylizacji różnych odpadów.
Czycha, chociaż dali nam dużo dużo czasu, ale ta pobłażliwość musi się kiedyś skończyć, bo po prostu nic się nie robiło.
Więc teraz trzeba robić na gwałt, żeby przynajmniej jakieś wyniki pokazać. I nie ma innej możliwości, przepchną urzędasy kolanem, byle wszystko ruszyło.