Przekleję tutaj mój post z innego wątku, żeby ostudzić Twoje samouwielbienie co do rozliczenia:
"A co do rozkładu kosztów to proszę bardzo: 500 tys. euro na produkcję i 575 tys. na marketing, z zastrzeżeniem ze mogą dodać jeszcze 50 tys. euro jak będzie potrzeba. Nie chce mi się rozdrabniać wiec w zaokrągleniu powiedzmy że jest 5 mln złotych do spłaty.
Swoja droga nie wiem czemu prezes nie ujmuje tutaj kosztów marketingu, skoro jak rozumiem ma być spłacony za pomocą sprzedaży gier a nie jakiś wewnętrznych reklam w grze, ale ok. Jak lubi się bawić w retora i stosować matematyczna erystykę to jego sprawa.
Inna kwestia że ludzie nie zastanawiają co z kosztami marketingu (magicznie zniknęły?), który jest większy niż koszt produkcji. Hej ale co ja tam wiem, prezes jest lepszy w matematyce teoretycznej więc na pewno jakoś to wytłumaczy.
Żeby była sprawa jasna kibicuje spółce i grze, ale nie lubię takiego dziwnego przekazywania informacji sprzedażowych. Wiadomo było jak to odbiorą inwestorzy - że gra jest już prawie spłacona, a cyferki mówią, no nie jednak nie jest i sporo do tego jeszcze brakuje. Jak dla mnie marketing to integralna część procesu wydawniczego a wydawca nie powiedział że to prezent dla spółki, wiec niech jednak wlicza te koszty"
Nawet licząc sprzedaż za 100 zł (co jest abstrakcją, bo np., w Turcji cena jest w granicach 26 zł) z 33 tys. sprzedanych sztuk masz niecałe 2,5 mln, a trzeba oddać wydawcy 5 mln żeby zacząć zarabiać. Tak więc do całkowitej spłaty jeszcze kawał drogi. Nie wiem czy prezes mówił tylko o kosztach na PC, bo średnio mnie to interesuje. Prawda jest taka, że ma się zgadzać z tym co wydał wydawca na wszystko.
Sorry ale mam w pamięci jeszcze jego niedawny wywiad dla stockwatch po playtestach i tam tez ponawiał makaron na uszy o 75% pozytywnych ocenach polecaniu gry przez 85% graczy itd. A jak wyszło chyba każdy widział na premierze. Jakby nie patche, to byśmy byli poniżej 60%. Gdyby nie on to przed premierą na pewno więcej akcji bym sprzedał, więc to jego robienie dobrego PR trochę mnie kosztowało, dlatego teraz bardziej wierzę w cyferki niż jego miodonośne słowa.