Forum Gospodarka i polityka +Dodaj wątek
Trzy modele rewolucji i wojny domowej w Rosji.
Ostatnio eksperci modelują sytuacje w niedalekiej przyszłości Rosji. Większość modeli jest niekorzystna dla tego kraju – rozpad, odrzucenie Syberii, Dalekiego Wschodu, bunt, rewolucja, chaos, wojna domowa. Na ile te scenariusze są realistyczne – czas pokaże. Jednak działania Kremla i procesy zachodzące w społeczeństwie rosyjskim, zwłaszcza po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, potwierdzają, że w Rosji coś się dzieje. A te wydarzenia będą bardzo nieprzyjemne dla tych, którzy obecnie uwielbiają swojego „złomiarza” i powtarzają jego mantry o „Krymie” i „Rosji jako suwerennym państwie”.
Jednym z prawdopodobnych scenariuszy niedalekiej przyszłości jest wojna domowa. I to wcale nie jest „spisek złoczyńców”. Ten scenariusz jest gorąco dyskutowany w rosyjskiej prasie i w kręgach „mężów stanu” tego kraju. Cóż, rozważmy ten scenariusz. Bo to, co stanie się z Rosją, leży w naszym żywotnym, ukraińskim interesie. Bo trzeba zrozumieć wroga i być przygotowanym na przyszłe zmiany w kraju wroga.

Rozważając ewentualną wojnę domową, rosyjscy eksperci są w pewnym sensie pewni, że będzie ona wynikiem próby „kolorowej” rewolucji, inspirowanej przez zachodnich wrogów Rosji. Ten postulat wydaje mi się dość kontrowersyjny – żadnej rewolucji nie da się przeprowadzić w zdrowym społeczeństwie. Jeśli nie będzie wewnętrznej gotowości do buntu i masy krytycznej protestujących obywateli, każda „zewnętrzna” rewolucja będzie farsą – niczym „Majdany Janukowycza” czy „namioty Julii” pod dworem w Peczersku. A w Rosji ci „powstańcy” zostaną po prostu zmieceni przez siły bezpieczeństwa, najwyżej w ciągu jednego dnia.
To znaczy, jeśli w Rosji wybuchnie bunt, a wybuchnie, to będzie on czysto rosyjski – „bezsensowny i bezlitosny”. Oczywiście nie bez wpływów zagranicznych – Rosja rzeczywiście „zagarnęła” wszystkich swoich sąsiadów, bliskich i dalekich – ale to nie te wpływy będą głównymi czynnikami. To one, te wpływy zagraniczne, będą konsekwencją buntu, a nie jego przyczyną. Rozważmy jednak możliwe scenariusze wojny domowej w Rosji.

Eksperci zgadzają się zatem co do trzech głównych wariantów takiego konfliktu. Można je warunkowo podzielić na: czerwono-sowiecki, oligarchiczny-klanowy i regionalno-separatystyczny.

Opcja czerwono-sowiecka, czyli neosocjalistyczna, zakłada próbę powrotu do ZSRR. Nie jest tajemnicą, że nostalgia za Związkiem Radzieckim jest we współczesnej Rosji kultywowana i propagowana z dużą siłą. Pojawia się nawet możliwość stworzenia „ZSRR-2.0”. Pranie mózgu pokoleniu, które wyobraża sobie życie w ZSRR w oparciu o nostalgiczne opowieści o „raju socjalnym” i „lodach za 20 kopiejek”, może spłatać figla twórcom tego mitu, gdy w masy rzucane jest hasło odrodzenia silnej, scentralizowanej, „socjalistycznej Rosji” i „społeczeństwa powszechnej równości”.
Chętnych do realizacji takiego scenariusza znajdziemy zarówno w bloku władzy, jak i wśród urzędników i menedżerów. Rezultat może być jednak nieoczekiwany dla wszystkich – zarówno dla inicjatorów, jak i dla tych, którzy tęsknią za „nowością” – taki bunt, szczególnie wspierany przez szerokie masy, zachwieje i tak już chwiejną równowagą społeczną i doprowadzi do dokładnie tego samego rezultatu, co sto lat temu – okrutnej i bezlitosnej masakry wszystkich przez wszystkich. Nienawiść biednych do bogatych nigdy nie została opanowana, nie powinniśmy o tym zapominać.

Inna opcja, zwana oligarchiczno-klanową, zakłada „cichy zamach stanu”. Oznacza to, że Putin i jego najbliżsi współpracownicy po cichu znikają, a na ich miejsce wchodzą nowi ludzie. Ci jednak również należą do najbliższego kręgu PKB. Celem takiego zamachu stanu jest stworzenie silnej gospodarki oligarchicznej i potężnego państwa, w którym zasoby będą pod kontrolą klanów, a biurokracja i siły bezpieczeństwa będą im służyć. Swoiste „zmodernizowane lata dziewięćdziesiąte”.
Fakt, że w Federacji Rosyjskiej jest wielu zainteresowanych „odrębnym porozumieniem” z USA i Zachodem – „usuwamy Putina i po cichu zwracamy Krym, a wy znosicie sankcje” – dodaje realizmu temu rozwojowi wydarzeń – „usuwamy Putina i po cichu zwracamy Krym, a wy znosicie sankcje”. Jednak w tej wersji zmiany władzy pozostaje to samo zagrożenie – równowaga społeczna, przede wszystkim w środowisku klanowo-oligarchicznym, które obecnie kontroluje Rosję, utraci obecny konsensus i status quo, co doprowadzi do krwawej redystrybucji własności. W takich warunkach gospodarka, która obecnie przeżywa dalekie od najlepszych czasów, po prostu się załamie. Rezultatem będą zamieszki głodowe, a następnie – wojna wszystkich ze wszystkimi.

Inna wersja to regionalno-separatystyczna. Nazwa mówi sama za siebie. Tutaj upadek Rosji jest postrzegany jako warunek konieczny sukcesu rewolucji. Kraj rozpada się na kilka suwerennych państw, częściowo kontrolowanych przez lokalne elity regionalne, częściowo inkorporowanych do państw sąsiednich, głównie Chin. W tym scenariuszu fakt krwawej wojny domowej, przesiąkniętej nienawiścią religijną i narodową, jest również integralnym elementem.
Wszystkie te scenariusze, powtarzam, nie są wymysłem „służb specjalnych Bandery” ani CIA. O wszystkich tych sprawach mówi się otwarcie w rosyjskiej prasie, i to w jej poważnym segmencie, a nie na wszelkiego rodzaju śmieciowych materiałach, takich jak „Sputnik i pogrom”. A reakcja społeczeństwa na te dyskusje wskazuje, że opinia publiczna pogodziła się z takim rozwojem wydarzeń. Wniosek jest więc oczywisty – w Rosji rozumieją swoje perspektywy.

W rzeczywistości opcji jest więcej. Nie jest to jednak aż tak istotne. Ważne jest coś innego – wszystkie opcje, jakiekolwiek by one nie były, zbiegają się w jednym – chaosie i wojnie domowej. Bo we współczesnej Rosji istnieje wiele czynników, które przyczyniają się do tak pesymistycznej prognozy: ogromna przepaść między bogatymi a biednymi; wrogość narodowa i religijna; separatystyczne nastroje elit; postępująca stagnacja gospodarcza; gwałtowne zubożenie ludności itd. To jednak temat na osobne studium. Faktem jest, że Federacja Rosyjska stoi u progu wielkich zmian. I te zmiany nie są na lepsze…

W tej sytuacji Ukraina musi być gotowa na powstanie na terytorium swojego północnego sąsiada szeregu agresywnych reżimów o dość silnej potędze militarnej i, co najważniejsze, z lumpenizowaną masą „mięsa armatniego”, które szturmują nasze granice. Ich siła militarna i gospodarcza będzie oczywiście mniejsza niż potencjał współczesnej Rosji. Jednak głównym czynnikiem w takiej sytuacji nie będzie to, lecz całkowity brak hamulców w postaci sankcji międzynarodowych. Sankcje nie są straszne dla głodnych i uzbrojonych, „nieskrępowanych” ludzi, którzy nie mają gospodarki.

Jednak już przenieśliśmy się na Ukrainę. Zadanie, które stoi przed nami, nie zmienia się w zależności od opcji rozwoju wydarzeń w Rosji – musimy zbudować kraj, armię, wzmocnić gospodarkę i granice. Po prostu przetrwać. Albo stać się częścią przyszłego chaosu i masakry. Nie ma opcji.

Wróćmy do punktu wyjścia. Jakiekolwiek scenariusze rozwoju przyszłości czekają Federację Rosyjską, nie zawierają one niczego optymistycznego – demokratycznych działań, odrzucenia imperialnych ambicji i rządów prawa. Wszystkie modele prowadzą do buntu, chaosu i wojny domowej. Cóż – naród, który nie wyciąga wniosków z historii, musi je powtórzyć. Historia zatacza spiralę…
  • Koniec Autor: ~Marek
  • Re: Koniec Autor: ~anty
  • Re: Koniec Autor: ~anty