Szanowny Panie,
Skoro pisze Pan „ostatni raz”, to pozwolę sobie zamknąć również własny wątek.
Hipokryzja — rozumiem, że nie odnosiła się do komunikacji w PAE, lecz do braku jej otwartości wobec osób spoza. Tylko że sam przecież nie dzieli się Pan swoją wiedzą z tym „spoza”, czyli forum, a oczekuje, by inni robili to bez zastrzeżeń. Tego rodzaju selektywność to dokładnie to, co Pan sam krytykuje. Wzór hipokryzji? Nie twierdzę. Ale definicja brzmi znajomo.
Bezczynność — to również działanie, tyle że w formie sprzeciwu wobec chaosu. Wspieram inicjatywy, które mają strukturę i cel, a nie tylko gniew i retorykę. Nieobecność na demonstracjach to nie równa się bierność, tak jak obecność nie oznacza skuteczności.
Frustracja — i tu wreszcie zgoda. Trochę jej w Panu jest, co Pan sam przyznał. Szanuję otwartość, nawet jeśli wymuszona.
PAE — nie trzeba nikomu ufać, by uznać jego wkład. Pan działa sam — i dobrze, że Pan działa. Tylko zamiast przeciwstawiać się wszystkim na zasadzie „ja wiem, wy nie”, może warto nieco zredukować ton tryumfu, bo przecież każdy tu idzie jakąś ścieżką.
Protekcjonalny ton — dostrzegam, że jest dla Pana niewygodny. Ale protekcjonalność rodzi się najczęściej jako reakcja na mentorski styl, w którym Pan zdaje się specjalizować.
„Wszystko mam, nic nie potrzebuję” — to piękna filozofia, która dziwnie często wymaga wielu wpisów, by ją udowodnić.
Postawa wobec PAE — był Pan członkiem, współdziałał, korzystał z mechanizmów grupy, a później mówi, że... nie ufa. To trochę jakby ktoś jadł w tej samej restauracji przez dwa lata i dopiero po deserze stwierdził: „Nigdy nie lubiłem tej kuchni.” Cóż — wygląda na kogoś, kto chce mieć wpływ, ale tylko według swoich zasad. Wchodzi do zespołu, działa, a gdy nie wszystko idzie po jego myśli, wycofuje się z pretensją. Trochę jak samotny reżyser, który chce mieć aktorów, ale nie akceptuje improwizacji. Czy to nieszczerość? Może raczej niespójność. Ale jedno jest pewne — jego narracja buduje mur, zamiast mostu.
Skoro tyle razy podkreśla Pan, że przez dwa lata działa, poświęca swój czas, środki, urlopy i energię — to może zamiast kolejnego wpisu warto pokazać rezultat?
Bo dzisiaj brzmi to trochę jak biografia z pominięciem rozdziału o osiągnięciach. Miał Pan misję, miał Pan plan, poświęcenie było ogromne — ale gdzie konkret?
Jaką sprawę udało się załatwić? Jaki dokument powstał? Jakie instytucje zareagowały? Komu to pomogło?
Jeśli rzeczywiście zrobił Pan więcej niż PAE, wystarczy rzucić: „Oto co osiągnąłem.” To działa lepiej niż elaboraty o tym, jak bardzo Pan się starał. Bo działanie to jedno, ale rezultat to waluta zaufania. I właśnie tego dzisiaj brakuje — konkretnych efektów. A słów mieliśmy już nadto. Buduje Pan wokół siebie legendę samotnego reżysera bez filmu.