Tede oddał BMW 7 o rynkowej wartości około 30tys. dla WOŚP. Samochód został wylicytowany na aukcji za 250tys. Ale gość nie mógł za niego zapłacić. Po jakimś czasie przychodzi do Tede WOŚP i pokazuje mu do kwit do zapłaty podatku dochodowego na 50tys
Dobra to teraz dla wszystkich mądrych głów nie kumających przekazu i skrótu myślowego to wytłumaczę. Chodzi o to, ze WOŚP dostało samochód, który został „sprzedany” za 250k i od tego trzeba by było zapłacić 50k podatku i skoro ktoś przekazuje na aukcje jakiś przedmiot to WOŚP mógłby ten podatek wziąć już na siebie, a nie obarczać tym darczyńcę. Coś takiego jak np robi Budda na swoich loteriach itp. Z racji tego, ze gość, który wylicytował auto nie miał hajsu aby zapłacić za wylicytowany przedmiot to WOŚP w końcu nie przyszedł, ale gdyby zapłacił to WOŚP by przyszło i kazało zapłacić podatek od licytacji gdzie podatek sam w sobie przewyższał wartość auta co jest kuriozalne. Teraz prościej ? Kumacie ? Czy dalej nie ?? Chłop robi przez jeden dzień z 365 imprezę, później żyje z tego cały rok od 30 lat on i jego rodzina. A uchodzi w tym kraju za świętego i nietykalnego, nie można nic na niego powiedzieć, bo to Jurek Owsiak, świętszy od wszystkich świętych, dzieciaczkom pomaga. Czy to nie jest zbiorowa paranoja?