Wiadomo także, że PGE podtrzymuje zainteresowanie koncesjami na morskie farmy wiatrowe Polenergi, o którym
pisałem w czerwcu tego roku. Może się jednak pojawić inny państwowy rywal o te aktywa. Rozbudowa portfolio o wiatraki pomogłaby spółce zasilić północno-wschodnią Polskę w energię bez konieczności zwiększania kosztownej emisji CO2 w portfelu.
Prawdziwą bombą byłaby informacja o zaangażowaniu którejś ze spółek elektroenergetycznych pod kontrolą skarbu państwa w farmy wiatrowe. Byłoby to jednak rozwiązanie pozwalające sięgnąć po środki Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który potrafi być szczodry, jeżeli nie chodzi o aktywa węglowe. Tych nie wspiera na mocy zapisu regulaminu wykluczającego dofinansowanie projektów węglowych.
Jak podaje Energa, podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdroju Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) udzielił kredytów w wysokości prawie 1 mld euro na strategiczne inwestycje w sektorze energetyki i w sektorze naukowo-badawczym. Z tego EBI przeznaczył dla grupy Energa 250 mln EUR na modernizację i rozbudowę sieci dystrybucji energii elektrycznej w północnej i środkowej Polsce. Oprócz dystrybucji EBI mógłby wesprzeć wytwarzanie, ale nie da pieniędzy na węgiel. Rozwiązaniem kompromisowym mogłyby być aktywa gazowe i OZE, w które mogą zainwestować niebawem spółki energetyczne z Polski. Być może udałoby się wykorzystać na ten cel środki planowanego Funduszu Modernizacyjnego w ramach systemu handlu emisjami UE.