Wybacz zbyszku, ale nie dam rady.
Na bezdechu to już byłam, gdy umierałam ze strachu o ciebie. Bardzo sie niepokoiłam, gdy wyruszyłeś pociągiem do Warszawy i znaku życia nie dawałeś. Karol cię urządził nieźle...
Ale dobrze, że już jesteś. Teraz już mogę oddychać w spokoju :)