Jeśli PiS jakoby jest przygotowane na porażkę i jakoby ma się usprawiedliwić że i tak to korzystne bo uratowano węgiel dla Polski( jakkolwiek to brzmi) to po co mieli by ścigać kogoś kto mógł się ewentualnie do porażki przyczynić, skoro ta porażka ma być ogłoszona jako sukcesu w ratowaniu złoża strategicznego surowca? Na moje oko co najmniej nie logiczne, bardziej prawdopodobna kłótnia tłustych kotów pod dywanem niż kara za zeznania w arbitrażu ( ewentualna- bo nikt nie wie co kto tam powiedział i co tym zdziałał)