Kupując spółki dywidendowe inwestuje się wtedy, kiedy są najtańsze. Notowania niektórych spółek mają swoje cykle i akcjonariusz siedzący od dłuższego czasu w danej spółce jest w stanie je zauważyć i wykorzystać. Są wśród nas tacy, którzy kupowali we wrześniu 2018 roku. Sentyment do spółki był wtedy skrajnie negatywny. Dzisiejsze 3 złote dywidendy za akcję kupioną po 6 złotych to chyba lepsza inwestycja niż 3 złote za akcje kupioną po 20 złotych, chociaż i w tym drugim przypadku dywidenda jest imponująca przy założeniu, że zakupu dokonano na kilka lat, a nie na kilka miesięcy.
Ja czekam z pieniędzmi z dywidendy na taki dzień, w którym kupię w przedziale od 11 do 12 złotych. Mogę to zrobić we wrześniu, a nawet w grudniu. Następna dywidenda i tak dopiero za rok. Lata spędzone na giełdzie przekonały mnie o słuszności twierdzenia, że kapitał płynie od aktywnych do cierpliwych, przy czym cierpliwy to nie tylko ten, który długo siedzi w akcjach, lecz także ten, których siedzi na gotówce i czeka na odpowiedni moment wejścia. Ostatecznie lepiej nie zarobić, niż stracić.