Ta tama to była próba opchnięcia akcji zamiast zapisów na zaproszenie. Ktoś w obawie przed redukcją uznał, że lepiej opchnąć je na rynku. Dlatego godzinę przed końcem sesji zdjął i się zapewne zapisał. Rozsądne.
Ludzie patrzą na WIGi i się niecierpliwią. Naturalna sprawa przy obecnej hossie.
Ale wystarczy się przyjrzeć zeszłorocznemu wykresowi po pierwszym zaproszeniu, które się podobnie skończyło, żeby zrozumieć, jaki się timing szykuje.
I to wszystko jest spójne. Na wiosnę obudzimy się w innej, lepszy rzeczywistości