I tu właśnie jest dylemat, co jest dnem - firma, czy jej prezes? Bo 4 lata temu obecny prezes blokował umowy z inwestorami argumentując, że są niekorzystne, a firma jest dużo więcej warta i obiecał złote góry dla akcjonariuszy. To co się stało, że teraz - jak twierdzisz - firma to dno? Wyparowała ropa, a gaz się ulotnił? Bo mi się wydaje, że to prezes spalił wszystkie mosty porozumienia z Kazachami, inwestorami, akcjonariuszami i został sam.