To się raczej jeszcze nikomu nie udało, mimo znaczne większych przegięć,
czy wprost kryminalizowanych przez prawo przekrętów w innych firmach.
Sytuacja która wydaje się - podkreślam: wydaje się, bo zawsze jest szansa na zbieg okoliczności - być ze spółką,
 jest typowa do dużej części spółek NC, a nawet GPW.
Spółki po prostu przeżerają kapitał akcjonariuszy spadając w przepaść, nie sprzedając niemal nic,
a przynajmniej bez sensownego zysku.
Po prostu spółki wydmuszki i zarząd korzystający z fatalnie działającego nadzoru finansowego (przypomnę, że
jego prezes został nagrany na usiłowaniu wyłudzania łapówki) oraz praktycznie nie działającego
wymiaru sprawiedliwości w tym zakresie.
Przy okazji jest duże pole do popisu przy wpływaniu na kurs i huśtaniu go dającym zarobić.
W QUB nie jest jeszcze tak źle, ale może wszystko być przed nami.
Sumując.
W zasadzie nie zdarza się, żeby w Polsce ktokolwiek odpowiadał za straty akcjonariuszy.
Jedyną metodą na takie spółki jest natychmiastowa sprzedaż akcji na najbliższej podbitce
lub nawet PKC.
To załatwiałoby je natychmiast i ograniczało pole działania w ciągnięciu kapitału i zysku z akcjonariuszy.
zamiast z produktów.
Ale to też nie wyjdzie, bo każdy ma nadzieję, że może jednak, większość nie akceptuje straty,
a część myśli w sumie racjonalnie, że jak kupiło za np. 8 tys. po 8 zł., to już nie ma sensu sprzedawać po 
1 lub mniej złotego.
Bo przy stracie 7 tys. zł, jeden tysiąc jest do przełknięcia, a zawsze jest nadzieja na jakąś sensację, 
podbitkę, choćby na 2 zł.
Wówczas taki inwestor też nie sprzedaje, bo jak skoczy z 1 zł na 2, to zawsze jakaś nadzieja jest na 3 zł.
I tak się to mieli.
No i tym bardziej przy 10 gr. nie będzie sensu sprzedawać.
Do tego dochodzą kółka, które są w zasadzie jedynym sensownym wyjaśnieniem
istnienia takich gniotów.
Sprytni i oblatani kupują takie spółki pomagając huśtać kurs np. po 5-10% z czasowymi wyskokami co pół roku
o 20%. 
Np. w granicach 1,10zł - 1,21 zł, z perełkami 1,05 - 1,25 zł.
I tak te śmieci trwają.