Nie sądzę, że to Stefański - akcji na rynku jest jeszcze sporo patrząc na to, jakie są obroty na spółce. A ile akcji poszło przez ostatni miesiąc - ok. pół miliona. I to mniej więcej tyle, ile Stefański posiada (posiadał).
Nie wiem jednak, na ile mógł sobie pozwolić na takie wywalanie - jakieś przepisy chyba mówią, że osoba z firmy sprzedająca jakiś pakiet akcji musi o tym poinformować. Chyba, że ma (miał) już tak mało, że nie musi o tym informować.
Mówi się też, że giełda wyprzedza przyszłość, więc może faktycznie w końcu zacznie się jakiś trend boczny chociaż w oczekiwaniu na nowe informacje ze spółki.
Czytając ostatnie wywiady ze Stefańskim jestem trochę w kropce, bo jeszcze rok temu mówił, że odchodzi z zarządu z przyczyn osobistych, będzie w RN. Po przejęciu przez Dragadosa mówił, że to super partner i on łączy z PolAquą swoją przyszłość. Nie mijają dwa - trzy miesiące i ta przyszłość się kończy. Ale firma nie - zarząd jest, umowy są, nowe w perspektywnie. Widać, że walczy - miała drugą ofertę w jakiś ostatnim przetargu. Perspektywy bardzo dobre, ale trzeba czekać.
Na pewno sporo ludzi w firmie też wiedziało, co się kroi patrząc też na to, że po sprzedaży Stefański nie miał już za wiele do powiedzenia. Może więc Dragados powiedział mu wprost - nie odzywaj się, bo nie potrzebujemy już twojej rady.
Trzeba też pamiętać, że Stefański sprzedając PolAquę zainkasował ponad 350 mln zł. A więc chyba dobry interes zrobił.
Ciekawi mnie natomiast, dlaczego Dragados potrzebował aż 66 procent akcji, skoro to samo mógł zrobić z 50 procentami, a mniej pieniędzy wydać? Poszło właśnie o pieniądze? Stefański uparł się, że ma być 66 i kropka?
Ja wierzę w tę firmę, ale - jak pisałem - coraz trudniej wytrzymać presję straty. Czekam jednak, bo taką powziąłem strategię na tę firmię - po prostu wierzę w fundamenty. A te są moim zdaniem wyśmienite.
W oczekiwaniu na raport za ostatni kwartał,
mic49