zgadzam sie z obiektywną logiką tego, że przy takim zadłużeniu to przynajmniej jeden wierzyciel powinien powiedzieć - "spłacaj bo ci nie wierzę", ale wygląda na to, że chyba żaden nie ma jaj powiedzieć czegoś w tym stylu bo boi się, że nie dostanie niczego od syndyka