– Moim zdaniem istotnym celem, który przyświeca państwu podczas przejmowania wiodącego wykonawcy kolejowego, może być próba ustabilizowania cen ofertowych w przyszłości, kiedy rozwiąże się worek z przetargami organizowanymi przez CPK. W postępowaniu zawsze będzie bowiem występował podmiot, który z uwagi na świetne relacje z zamawiającym będzie w stanie zaoferować cenę niższą od konkurencji, bo nie będzie musiał uwzględniać czynników ryzyka, które zwyczajowo wliczają prywatne podmioty – chodzi np. o rozliczanie robót dodatkowych zlecanych przez inwestora na etapie realizacji projektu – podkreśla Kaźmierczak. – Po drugie, rozbudowa potencjału wykonawczego na rynku kolejowym jest bardzo kapitałochłonna. Mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że w kolejnych latach „państwowe” spółki będą w stanie ponosić dużo większe nakłady na zwiększenie kompetencji wykonawczych niż prywatna konkurencja, ewentualne dokapitalizowanie „własnych” spółek będzie dla państwa łatwiejsze niż dla wiodących akcjonariuszy wielu prywatnych przedsiębiorstw – podsumowuje ekspert.