Czyli podsumujmy. Pan Ziemski po raz kolejny wniósł o zwołanie NWZ (do czego miał prawo), żeby dostać się do RN. A Pan Kamola mu te staranie po raz kolejny "uwalił" (do czego również miał prawo). Historię taką możemy ćwiczyć bez końca, żeby akcjonariusz mniejszościowy mógł "wymusić" na spółce udział w RN (głosowanie grupami) musi mieć 20% a nie 5% (albo Pan Ziemski musiałby mieć poparcie 15%). Panowie szkodzą spółce (bo nie tylko wszyscy pośrednio ponosimy koszty odbycia WZ) ale również w przyszłości np. fundusze zastanowią się 2 razy czy zainwestować w MIRACULUM, skoro mogą mieć problemy z dostaniem się do rady nadzorczej. Nie wiem czemu od współpracy poszło od razu "na noże", ale jest to bardzo niepoważne w obliczu braku komunikacji z pozostałymi akcjonariuszami. Więc nawet nie ma jak ocenić kto "ma rację". A wyniki spółki (i kurs) nadal w lesie.