boją się że jak porty zamarzną to nie będzie jak dotransportować ryb czyli braknie ich na półkach. Idzie epoka lodowcowa , rośnie popyt na konserwy :).
Z drugiej strony jesli ktos mieszka za miastem i zasypało mu drogę a zima nie odpuszcza no to jedzie do sklepu zrobić zapasy. Na zapasy najlepiej nadają się konserwy, być może takich ludzi widziałeś.
Osobiście nie kupuje w puszkach, wole śledzika w oleju i wcale nie mają jakiejś specjalnie długiej daty ważności , marzec 2010 to raczej krótko. Ale oczywiście wybór jest spory, można wybrać konserwę z ważnością 2012 a można coś mniej przetworzonego z ważnością kilku miesięcy.
Jeśli chodzi o świeżą rybę, to ciężko taką dostać jeśli ktoś nie mieszka nad morzem. Zanim ryba trafi do takiego hipermarketu spokojnie w podróżując z chłodni do chłodni mija kilka tygodni. Chyba że ktoś lubi maltretowane żywe karpie to już jego sprawa