Witam Serdecznie,
Moja sytuacja wygląda następująco. W banku BGŻ BNP PARIBAS, posiadam kredyt hipoteczny oraz 2 kredyty gotówkowe.
Niedawno z przyczyn losowych, chciałem zaciągnąć kolejną pożyczkę na kwotę 3000zł. Jednak następnego dnia ku mojemu zaskoczeniu, powiadomiono mnie, że nie udzielą mi pożyczki ze względu na zły BIK. Następnego dnia udałem się do banku, aby wyjaśnić sprawę, w końcu wszystko spłacam na czas i chciałem dowiedzieć się jakim cudem mam "negatywny" BIK. W banku otrzymałem informacje, że pewnie z czymś zalegam i że muszę to uregulować i przyjść za miesiąc. Zapytałem czy zalegam z czymś w ich banku, bo w końcu tylko u nich mam konto i kredyty, jednak sympatyczna Pani powiedziała, że jestem czysty. W związku z tym, że bardzo potrzebowałem pożyczki udałem się do banku PEKAO ( akurat był niedaleko ) z prośbą o udzielenie kredytu. W tym banku natomiast dowiedziałem się, że mam zadłużenie w BGŻ BNP PARIBAS na kwotę około 1000zł. Wkurzony wróciłem do oddziału, gdzie mnie spławiano, jednak jak im powiedziałem o tym, że z innego banku dowiedziałem się o zaległości w BGŻ to się zainteresowali, jednak nie byli w stanie wyjaśnić skąd to zadłużenie. Następnego dnia poinformowano mnie, że zadłużenie wynika z niespłacenia 2 ostatnich rat jakiegoś starego kredytu. Po tej informacji sprawdziłem czy faktycznie czegoś nie pomyliłem i okazało się, że jak najbardziej wpłaciłem 2 ostatnie raty ( terminowo ) tylko nie wiadomo czemu, bank zwrócił mi te środki na moje konto, czego zwyczajnie w świecie nie odnotowałem, tym bardziej, że w panelu klienta, nie widnieje żadna informacja o zadłużeniu, feralny kredyt o którym wyżej mowa zniknął i został zamknięty. O zadłużeniu nie zostałem powiadomiony, żadnego SMS-a, telefonu, maila, czy choćby pisma. Wkurzony z niedowierzaniem zadzwoniłem na infolinie banku, dowiadując się, że moje zadłużenie wynosi 37zł ale nie wiadomo skąd. Ciągle dostaje sprzeczne informacje. Ponownie wróciłem do banku wyjaśnić sprawę i zapytać o moje dokładne zadłużenie oraz wyjaśnić czemu mnie bank nie poinformował ( rozmawiałem z dyrektorem oddziału ). Dyrektor wydrukował mi zawiadomione, które rzekomo było do mnie wysłane zwykłym listem i co gorsza ... na nieznany mi adres korespondencyjny! Obcy ludzie dowiedzieli się o moich danych osobowych oraz zadłużeniu. Dla mnie to skandal. Dyrektor nie potrafił tego wyjaśnić, gdyż w systemie widniał faktycznie, mój właściwy adres korespondencyjny. Chciałem od razu spłacić swoje zadłużenie, jednak bank mi na to nie pozwala, gdyż po pierwsze nie wie dokładnie ile mam do spłacenia, a po 2 konto kredytowe zostało zamknięte. Zrezygnowany i bezradny wróciłem do domu i zadzwoniłem do uokik-u, w którym mi doradzono napisanie reklamacji ( tak też uczyniłem ) Następnego dnia dostałem telefon z banku, że moja sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana niż mi się to wydaje. Dowiedziałem się, że system ( ich algorytmy ) pobierają sobie moje zadłużenie z pieniędzy które wpłacam na spłatę innego kredytu gotówkowego, generując przy tym zadłużenie na kolejnym kredycie i generując kolejne odsetki i znowu odbywa się to za moimi plecami, żadnej informacji ... po prostu nic! Na pytanie co mam z tym zrobić otrzymuję odpowiedź, że sprawa jest skomplikowana i że nie można z tym teraz nic zrobić, bo nie wiadomo z czym i gdzie dokładnie zalegam.
Na pytanie, czy muszę iść do innego banku, aby dowiedzieć się o swoim zadłużeniu otrzymałem odpowiedź twierdzącą, dowiadując się przy tym, że w baku BGŻ nic nie mogą sprawdzić i nic nie widzą.
Bardzo proszę o pomoc, jakie powinienem poczynić kroki dalej, bo już sam nie wiem. Czuję się okradany, naciągany i manipulowany.
Z góry dziękuję za wszelkie porady.