Firma w sposób iście dramatyczny poszukuje tzw "inwestora" co w przypadku 4M oznacza firmę/osobę która ma pieniądze na wyrzucenie w błoto. W przyrodzie jednak bardzo rzadko występuje taki gatunek. Właśnie z tego powodu 4M co chwilę dumnie ogłasza że ktoś jest zainteresowany ich kupnem a potem słuch o tym zaginął. Pewnie każdy przejrzy papiery i nogi za pas. W tym momencie skończyły się żarty bo w firmie nie ma żadnych pieniędzy i nie ma z czego płacić rachunków. Kolejny raport kwartalny dokłada kolejne bańki strat jednak tym razem tych baniek nie ma już z czego sfinansować. Ta historia smutna aczkolwiek dająca naukę że osoba nieudolna i pozbawiana kompetencji, myśląca tylko jak szybko się nachapać kosztem innych nie powinna brać się za biznes bo i tak nie osiągnie swojego celu, a tylko pogrąży tych co jemu zaufali. Nie wiem czy prezes 4M zna powiedzenie że karma wraca. Jak nie zna to się pewnie niedługo się przekona co to znaczy.