Polska chce być liderem odbudowy, ma zyskać też nasze PKB
O tym, że Polska chce odgrywać w tym procesie znaczącą rolę, rząd informował już w czerwcu. Premier podczas wizyty w Kijowie ogłosił, że Ukraina i Polska podpisały „memorandum dotyczące powołania wspólnej komisji ws. nawiązania współpracy pomiędzy przedsiębiorstwami naszych państw”. Z kolei Ministerstwo Aktywów Państwowych przygotowało specjalny formularz dla prywatnych firm, w którym mogły one zgłosić swoją chęć udziału – podobnie jak spółki Skarbu Państwa – w odbudowie Ukrainy. Zgłoszenia zakończyły się pod koniec lipca, a swoją gotowość zadeklarowało ponad 500 polskich firm. Resort zwracał uwagę, że ze względu na bliskie położenie naszego kraju, współpraca polskich firm z Ukrainą mogłaby zagwarantować m.in. niższe koszty dostaw i korzystną logistykę. „Strona ukraińska jest otwarta na naszą propozycję, w odbudowie swojego kraju chętnie widziałaby udział naszych firm za którymi stoi polski rząd” – mówił szef resortu i wicepremier Jacek Sasin.
Jak miałoby się to odbywać? „Odbudowa Ukrainy będzie w dużej mierze polegać na integracji jej gospodarki z UE (…). Polskie instytucje publiczne i firmy mogą dzielić się tym doświadczeniem oraz potencjałem wykonawczym z Ukrainą, zwłaszcza że jesteśmy jej bezpośrednim sąsiadem. Aby tak się stało Polska musiałaby wejść w nową rolę – z biorcy pomocy międzynarodowej stać się jej sponsorem” – wskazano w przygotowanym przez analityków banku Pekao raporcie „Największa odbudowa nowoczesnej Europy”. Jego autorzy wskazują, że – poza oczywistymi względami moralnymi – za czynnym udziałem Polski i krajów Zachodu w odbudowie Ukrainy przemawiają także względy gospodarcze. To nie tylko kluczowy kraj dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, ale też posiadacz dużych zasobów cennych surowców – w tym tych kluczowych w procesie zielonej transformacji.
Zdaniem analityków Pekao Polska może na odbudowie Ukrainy zyskać. I to znacząco. Wyliczyli oni, że w ciągu dziesięciu lat korzyści dla polskiej gospodarki wynikające z udziału w odbudowie mogą wynieść nawet 3,6–3,8 proc. PKB (z czego 32,5 mld zł, czyli 0,9 proc. PKB z tytułu tzw. bezpośrednich korzyści, a 140–156 mld zł, czyli 2,7-2,9 proc. PKB w dłuższym okresie, gdy nasz sąsiad powróci na powojenną trajektorię gospodarczą).
W ciągu dziesięciu lat korzyści dla polskiej gospodarki wynikające z udziału w odbudowie mogą wynieść nawet 3,6–3,8 proc. PKB
W raporcie wskazano też na konkretne gałęzie przemysłu, które mogą przyczynić się do odbudowy Ukrainy w największym stopniu. Na pierwszym miejscu wymieniono branżę budowlaną, choć zaznaczono jednocześnie, że istnieje ryzyko, iż polskie firmy przy obecnym deficycie siły roboczej i ograniczonych już mocach produkcyjnych nie będą w stanie zapewnić ich naszemu sąsiadowi. Jednocześnie twórcy analizy zwrócili uwagę, że Polska może być ważnym dla Ukrainy dostawcą pragmatycznych rozwiązań technologicznych i wspomóc m.in. budownictwo modułowe. Mamy w tym już pewne doświadczenie, bo sprzęt do budowy liczącego 20 tys. miejsc miasteczka modułowego w Irpieniu pod Kijowem dostarczali m.in. Polacy.
Wśród gałęzi polskiego przemysłu z największym potencjałem do udziału w odbudowie wskazano też na branżę zbrojeniową, przemysł rafineryjny, energetykę czy gazownictwo (tu zwłaszcza infrastrukturę przesyłową i dystrybucyjną). Zwrócono także uwagę na rolę przemysłu maszynowego i firm zajmujących się produkcją – zarówno wyrobów z tworzyw sztucznych, metali czy gumy, jak i środków transportu (na potrzeby odbudowy taboru Ukrainy).