Pierwsze oznaki spowolnienia gospodarczego dostrzegliśmy na rynku pracy. Dotychczas w wielu miastach mieliśmy kłopoty z pozyskaniem pracowników. Obecnie takiego problemu nie ma - mówi Marek Wesołowski, dyrektor ds. działalności detalicznej, członek zarządu Emperia Holding.
W obecnych czasach powraca jedno pytanie: czy odczuwają już Państwo skutki spowolnienia gospodarczego?
Jeśli chodzi o popyt, sieci handlowe należące do Emperii kryzysu jeszcze nie odczuwają, choć w niektórych lokalizacjach obserwujemy delikatne przesunięcie klientów w stronę tańszych produktów. Pierwsze oznaki spowolnienia gospodarczego dostrzegliśmy jednak na rynku pracy.
Dotychczas w wielu miastach mieliśmy kłopoty z pozyskaniem pracowników. Obecnie takiego problemu nie ma, napływa do nas coraz więcej aplikacji. Oznacza to, że ludzie zaczynają tracić pracę, a to już wkrótce może odbić się na popycie. Wydaje się, że skutki tej sytuacji mogą być widoczne w drugiej połowie roku.
Jak Emperia przygotowuje się na taką ewentualność?
Pracujemy nad szeregiem programów promocyjnych, które mają przyciągnąć klienta, a tym samym zapewnić obrót na stabilnym poziomie, mi.in. będziemy oferować towary w szczególnie atrakcyjnych cenach, ale zdajemy sobie sprawę, że najistotniejsze jest budowanie długookresowej lojalności konsumentów. Oznacza to oferowanie klientowi takiej wartości po którą chce sięgać stale. Składowe tej wartości to m.in. asortyment, cena i jakość obsługi oferowane na co dzień. Rozważamy też wprowadzenie tzw. programów lojalnościowych. W zależności od dalszego rozwoju sytuacji na rynku będziemy reagować.
Tesco czy Carrefour takie działania podjęły już jakiś czas temu. Czy nie wydaje się Panu, że na takie programy może być trochę za późno?
Każde tego typu działanie kosztuje, zatem musi przynosić konkretne efekty. Bacznie obserwujemy konkurencję, ich strategię, ale głównie to, jak przekłada się ona na sprzedaż.
Poza tym nie prowadzimy hipermarketów, do których trzeba ściągać klientów z bardzo dużego obszaru. Realizujemy zupełnie inne potrzeby. W placówkach detalicznych GH Emperii robi się zakupy po drodze bądź tuż obok domu. Dla klienta, który musi dojechać do hipermarketu, cena w połączeniu z ewentualnym programem lojalnościowym musi dawać wrażenie zrobienia dobrego interesu pomimo konieczności znacznego zaangażowania czasu i środków ewentualnego dotarcia do sklepu. Prawdopodobnie stąd biorą się działania naszej konkurencji.
Czy multibrandowość w GH Emperia nie przeszkadza w projektowaniu programów lojalnościowych?
Biorąc pod uwagę, że w strukturach sieci handlowych Emperii działa kilka tysięcy placówek na terenie całego kraju, w przypadku np. kampanii telewizyjnych spójna marka byłaby pewnie lepsza. Nie zapominajmy jednak, że prowadzone przez nas formaty różnią się między sobą. Nie bez kozery na rynek wprowadziliśmy Delimę, markę zupełnie inną od Stokrotki. Zrobiliśmy to właśnie po to, aby zupełnie inna wartość i oferta dla klienta była opatrzona innym brandem. W przypadku sieci franczyzowych jest podobnie. Groszek, Euro czy Lewiatan są sieciami handlowymi, które dynamicznie rozwijają się i w pewnym zakresie konkurują między sobą zarówno jakością pakietów franczyzowych, jak i o klienta. Tracimy na jednolitości, ale zyskujemy na indywidualności i lepszym dostosowaniu do potrzeb rynkowych każdego z formatów.