Był sobie pewien Pan i miał z mamą spółkę, spółka była notowana na Giełdzie, w pewnym momencie spółka zaczęła przynosić pokaźne dochody( podpisane liczne umowy itd).Ten Pan zaczął główkować -jak zgarnąć zyski dla siebie- no może i trochę dla mamy i wpadł na taki pomysł.Założył spółkę na Cyprze( może na słupa), udzielił sobie pożyczki z zysków posiadanej dotąd spółki.Pożyczkę przeznaczył na zakup akcji po 1.2 no i trochę od mamy po 1.5. Wynajął bandę naganiaczy w celu uwalenia kursu i skupu po taniości reszty akcji z rynku.No i tu mam dylemat co dalej, może ktoś ma jakąś teorię, bo ja myślę,że nie chce się dzielić resztą kasy z akcjonariuszami(dywidendą) lub chce wyprowadzić spółkę z GPW w taki czy inny sposób, bo jest zbyt leniwy i chytry aby pilnować terminów podawania raportów finansowych itp itd, co Wy na to?, temat dla Prokuratora?