Za górami za lasami szulernia grała sobie na jednej spółce. I tak grała i grała, łapała dołki, łapała górki i papierem handlowała. Szulernia wiedziała, że w odległej perspektywie spółka wielkich rzeczy dokona. Dlatego mamiła do czasu tym leszczy i papier im opychała. Lecz lata mijały i coraz mniej czasu zostawało. Szulernia więc front zmieniła, wpierw zamilkła, potem straszyć zaczęła. A tu Pan prezes nagle pstryczka w nos szulerni dał. Raport przyspieszył i szulernia została z ręką w nocniku. Akcje nie pozbierane, widły na kursie. Co tu robić? Co tu robić? Lament i płacz szulerni niesie się echem po Polsce. CDN.