Carsharing chce uwolnić się od VAT
Marcin Bołtryk
MARCIN BOŁTRYK
email
opublikowano: wczoraj, 27-05-2020, 22:00
Branża ma pomysł, jak pomóc sobie i rozruszać polski rynek elektrycznych pojazdów. Chce zwolnienia z podatku oraz nowych ram prawnych dla mobilności współdzielonej
Do końca 2021 r. globalny rynek carsharingu powinien wzrosnąć dwukrotnie w porównaniu z 2018 r. Do końca 2023 r. branża aut na minuty ma być już cztery razy większa niż w 2018 r. W Polsce w ostatnim czasie co prawda spadła liczba podmiotów świadczących takie usługi, ale wzrosła liczba dostępnych aut i miast, w których można z nich korzystać. O ile w 2018 r. do dyspozycji mieliśmy nieco ponad 3 tys. samochodów, o tyle w marcu 2020 r. polska flota to 5 tys. aut i ok. 40 tys. innych pojazdów do współdzielenia. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że pandemia i jej skutki nie tylko nie zatrzymają rozwoju „współdzielonej” formy przemieszczania się, ale mogą zadziałać na branżę stymulująco.
Branża carsharingu ma istotny wpływ na elektryfikację polskich dróg. Dziś
odpowiada za 15 proc. całego polskiego parku elektrycznych aut.
Zobacz więcej
ELEKTROWPŁYW:
Branża carsharingu ma istotny wpływ na elektryfikację polskich dróg. Dziś odpowiada za 15 proc. całego polskiego parku elektrycznych aut.
AdobeStock
— Czas powrotu do normalności może potrwać miesiące lub lata, ale przewidujemy, że wpływ pandemii na nasz rynek będzie istotny i pozytywny. Prognozujemy, że z powodu niechęci do korzystania z zatłoczonych środków komunikacji miejskiej może wzrosnąć popyt na carsharing. Branży mogą też sprzyjać inne zjawiska wywołane pandemią — np. ograniczanie konsumpcji, w tym kupowania pojazdów na własność — mówi Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility.
Podobnego zdania jest Katarzyna Panek z Panek Car Sharing.
— Rekomendacje pozostania w domu i wprowadzenie ograniczeń w transporcie spowodowały spadek popytu, ale tylko chwilowy. W dłuższej perspektywie przewidujemy wzrost zainteresowania — mówi Katarzyna Panek. Kilkanaście dni temu reprezentowana przez nią firma znacząco powiększyła zasięg działania. Auta dostępne są już w 150 polskich miastach, a flota przekracza 2 tys. pojazdów, co czyni z tego operatora krajowego lidera. W czym więc problem? W starociach, które zdaniem branży i ekspertów mogą zacząć napływać jeszcze szerszym strumieniem.
— W ostatnich dniach zwiększyło się zainteresowanie kupnem pojazdów o wartości 1-1,5 tys. zł. Wynika to z obawy przed transportem publicznym i ograniczeń w transporcie kolejowym. Naszymi działaniami chcemy spowodować, żeby w tym najgorszym czasie nie zwiększyła się sprzedaż starych, szkodliwych samochodów używanych — mówi Katarzyna Panek.
I tu wracamy do kwestii dopłat do aut elektrycznych.
Zwolnienie zamiast dopłat
W przypadku przedsiębiorców, którzy mają zdecydowanie największy udział w rynku nowych samochodów w Polsce, aktualnie obowiązujące przepisy wykonawcze zakładają wsparcie przy zakupie osobowego BEV w maksymalnej wysokości 36 tys. zł (trwają jednak prace, by kwotę wsparcia obniżyć). Zakładając, że katalogowa cena nabywanego pojazdu to 125 tys. zł (maksymalna wysokość umożliwiająca wsparcie na podstawie aktualnych przepisów), dzięki wsparciu może zostać obniżona do 89 tys. zł. To jednak cały czas tylko teoria.
Cztery kółka
Newsletter na temat rynku motoryzacyjnego: premiery, nowości, branżowe ciekawostki.
ZAPISZ MNIE
— O ile przepisy weszły w życie jeszcze w 2019 r., o tyle wsparcie z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu nie zostało do tej pory wdrożone w praktyce, a według zapowiedzi przedstawicieli rządu system subsydiów zostanie mocno zmodyfikowany. Pandemia jeszcze bardziej skomplikowała sytuację — wyjaśnia Maciej Mazur, szef Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).
Branża we współpracy z PSPA postuluje zatem inne rozwiązanie.
— Proponujemy wprowadzenie możliwości odliczenia 100 proc. VAT od zakupu i użytkowania samochodów elektrycznych w miejsce obowiązującego limitu odliczenia 50 proc. VAT. Pozwoli to na ożywienie popytu na EV i będzie stanowić bezpośrednią zachętę finansową do ich nabywania przez przedsiębiorców, w tym operatorów carsharingu — uważa Maciej Mazur.
Potencjał takiego rozwiązania pokazują liczby. Przykładowo, cena katalogowa yundaiaKona Electric wynosi 152,9 tys. zł brutto. Przy możliwości odliczenia VAT w wysokości 50 proc. do ceny netto (124,3 tys. zł) należy dodać 50 proc. VAT (14,3 tys. zł). Ostatecznie cena nabycia wynosi 138,6 tys. zł. Przy możliwości odliczenia 100 proc. podatku cena pojazdu wyniesie 124,3 tys. zł.
Regulacja mobilności
— Zaproponowaliśmy również pakiet rozwiązań przeznaczony bezpośrednio dla podmiotów świadczących usługi szeroko rozumianej mobilności współdzielonej. Postulujemy wprowadzenie odpowiednich ram prawnych, których brak wyhamowuje obecnie rynek. Nasze propozycje obejmują m.in. wyodrębnienie współdzielonej mobilności jako nowej, odrębnej kategorii transportu w prawie o ruchu drogowym, uregulowanie statusu prawnego e-hulajnóg oraz innych urządzeń transportu osobistego czy wprowadzenie możliwości zaliczenia wszystkich wydatków na wynajem i eksploatację do kosztów uzyskania przychodu przez przedsiębiorców korzystających z usług firm carsharingowych — wylicza Maciej Mazur.
Według prognoz PSPA ujętych w raporcie „Polish EV Outlook 2020” i uwzględniających sytuację ekonomiczną związaną z pandemią COVID-19 wprowadzenie możliwości odliczenia 100 proc. VAT od zakupu i użytkowania samochodów elektrycznych zwiększyłoby sprzedaż elektryków w 2021 r. do ok. 8 tys. sztuk. W scenariuszu pesymistycznym, zakładającym brak zachęt finansowych, sprzedaż wyniesie najwyżej 4,7 tys.