No i mamy już za sobą pierwsze WZA po przejęciu ponad 60% przez Waterland. Król Julian vel Borusowski nie stawił się osobiście, lecz wysłał emisariuszy, którzy się napinali i poza przytoczeniem argumentów o "złej baletnicy, której przeszkadza rąbek spódnicy" wykazali cholerną niemoc w przepychaniu swoich uchwał. Może nie ma sensu pluć dalej do studni, bo przyjdzie kiedyś wody się z niej napić? Kończ waść już ten cyrk i sprzedaj te małpy, uznaj porażkę i nie szukaj dziury w całym.