Forum Giełda +Dodaj wątek
Opublikowano przy kursie:  38,10 zł , zmiana od tamtej pory: -60,63%

Nad produkcją czego zbrojeniówka powinna pomyśleć

Zgłoś do moderatora
Tak przy okazji tematu dronów, samej wojny i ogólnie "hossy" na zbrojeniówce naszła mnie ostatnio pewna myśl...


Jak wiadomo, poza małymi dronami z niewielkim ładunkiem wybuchowym do "polowania" na sprzęt i żołnierzy przeciwnika, produkuje się drony wielkości Shahedów (3,5 m długości, 200 kg wagi), ale produkuje się również drony o rozmiarach amerykańskiego MQ-9 Reaper (a to już jest 20 metrów rozpiętości skrzydeł i masa ponad 2 tony). I w związku z tym ostatnim, przyszła mi do głowy następująca rzecz.


Jak pewnie wszyscy wiedzą, podczas II wojny światowej alianci dywanowymi nalotami równali Niemcy z ziemią. Ale być może nie wiecie, że jeszcze w czasach zanim te dywanowe naloty stały się regularnością, RAF i USAAF rozważały dodatkowo inną opcję. Otóż zaczęto się zastanawiać nad doprowadzeniem do kompletnego paraliżu Niemiec przy pomocy tysięcy lotów pojedynczych samolotów atakujących infrastrukturę kolejową (tory, zajezdnie, nastawnie) oraz sam tabor, pojazdy poruszające się po drogach i autostradach itp. W tym etapie wojny odrzucono jednak ten pomysł, bo uznano, że naloty dywanowe na duże cele przemysłowe będą skuteczniejsze w porównaniu z siecią kolejowo-drogową rozłożoną na powierzchni tak dużego kraju jak Niemcy, którą znacznie łatwiej jest naprawić niż np. zniszczoną fabrykę (problem w tym, że celność ówczesnych bombowców była marna, a obiekty strategiczne były silnie bronione, więc nie tak łatwo przyszło osiągnąć zamierzone skutki, jak się wydawało). Ale alianci w roku 1944 i 1945 powrócili do tego odrzuconego wcześniej pomysłu i poza nalotami dywanowymi, 24 godziny na dobę rozmaitego typu samoloty hulały nad Rzeszą i ładowały we wszystko, co wpadło na cel. Drogi i pojazdy na nich, kolej (tabor i infrastruktura) przede wszystkim oraz wszelkie inne cele, jakie się nawinęły. I nagle się okazało, że może i łatwiej jest naprawić ten zniszczony kawałek infrastruktury kolejowej, ale jak ma się do czynienia z załamującą się gospodarką państwa, a te ataki liczone w setkach dziennie pojawiają się na okrągło przez całą dobę codziennie, to poza samymi zniszczeniami i samym chaosem, jakim skutkują, ta infrastruktura, mimo iż olbrzymia, wcale nie jest taka łatwa do odbudowy, przez co gospodarka oraz logistyka przeciwnika załamują się jeszcze szybciej i jeszcze mocniej.


I teraz jak to się ma do czasów nam współczesnych. Dziś do ataków na cele należące do przeciwnika używa się albo współczesnego (czytaj: niewiarygodnie drogiego) lotnictwa, albo rakiet (też na ogół bardzo drogich), albo praktycznie jednorazowych i dość niewielkich a przez to zabierających niewiele ładunku dronów. Dodatkowo drony te, mimo wszystko, łatwo jest zestrzelić, czyli żeby np. uszkodzić elektrownię trzeba wysłać chmarę liczącą przynajmniej kilkadziesiąt sztuk i może kilku uda się przebić przez obronę i dokonać jakichś zniszczeń. Przy czym dodatkowo jest to pojazd jednorazowego użytku, a więc chcąc zrobić powtórkę z rozrywki, trzeba wyprodukować nową partię dronów.


A gdyby tak... Wrócić do starych rozwiązań? A wyprodukować kilkaset "prostych" niewielkich samolotów będących współczesnymi odpowiednikami np. de Havilland Mosquito? Pomyślcie o możliwościach... 1. Brak jednorazowej produkcji, bo maszyna może wrócić z misji, zostać zatankowana i uzbrojona (ewentualnie wyremontowana w krótkim czasie i z niedrogich materiałów) i posłana ponownie. 2. Mając na pokładzie pilota, maszyna nie jest narażona na zagłuszanie odcinające drona od sterującego nim operatora. 3. Zasięg jest liczony nawet w tysiącach km (P-51 Mustang w powietrzu mógł być 6-8 godzin, przy czym ówczesne silniki były bardziej paliwożerne niż dziś). 4. Uzbrojenie takiego samolotu to jest potęga... Od karabinów maszynowych 12,5 mm, przez działka 20 i 30 mm (a to ma wielką siłę ognia; choć świat się przerzucił dawno na rakiety, to jednak takie działka robią fantastyczną robotę przy atakach na cele pokroju np. pociągu), po proste, ale także skuteczne, rakiety. Do wyboru, do koloru. 4. Ilość zabieranego uzbrojenia pozwala na zadanie przeciwnikowi większych strat w jednym locie niż w przypadku zastosowania przeciętnego drona. 5. Wyszkolenie pilota tego rodzaju samolotu jest dziesiątki, jeśli nie setki, razy tańsze od wyszkolenia pilota współczesnych samolotów wielozadaniowych. Jest niemal na poziomie kosztów wyszkolenia pilota awionetki. 6. Można mieć tego – stosunkowo tanim kosztem – setki sztuk, a biorąc pod uwagę wielokrotny użytek i bardzo dużą w porównaniu z dronami ilość przenoszonej broni, jest to odpowiednik tysięcy dronów, z których, w odróżnieniu od takich maszyn, niewiele się przebije do celu.


I teraz kwestia jest następująca. Po co to produkować i w to wyposażać wojsko? Ano po to, by jak najtańszym kosztem powtórzyć dokładnie to, co zachodni alianci zrobili nad Niemcami w 1944 i '45 roku. 24 godziny na dobę setki maszyn (dziś praktycznie niemożliwych do strącenia, chyba, że przywrócone zostanie klasyczne drugowojenne lotnictwo myśliwskie i będzie miało przewagę w powietrzu) głęboko nad terytorium przeciwnika, strzelające do wszystkiego, co tylko pod lufy wpadnie. Kolej, ruch kołowy na drogach, infrastruktura energetyczna, drobne (ale potrzebne, bo produkujące podzespoły) fabryki, rurociągi itd. No dosłownie wszystko, co tylko się da. I jest u przeciwnika, który przecież nie będzie tego wszystkiego w stanie bronić, nie mówiąc już o tym, ile kosztuje dzisiejszy nowoczesny system OPL w porównaniu z samolotem za ułamek ceny wystrzelonej w jego kierunku rakiety, totalny chaos i piętrzące się, z każdym dniem coraz gorsze do nadrobienia straty. Na dłuższą metę gospodarka (I społeczeństwo; BTW, poza samymi skutkami ataków na ciężarowy transport drogowy, pomyślcie o skutkach paniki u przeciętnego cywila - kto wyjedzie na drogi, nad którymi polują setki samolotów przeciwnika? To jest psychoza... Transport zamiera. Cały naraz.) tego nie wytrzyma. A bez gospodarki, wojny nie da się prowadzić. Widzieliście skutki ataków na rafinerie, jakie miały miejsce w ostatnim czasie? One i tak były ograniczone, bo drony są jednorazowego użytku, kosztują i trzeba ich mieć dużo, by któraś się przebiła do celu. Proponowane rozwiązanie jest tańsze, prostsze, a przez to może łatwo zwielokrotnić te uderzenia, które zrobiły drony i dopiero efekt skali da pożądany skutek (zwłaszcza, że idzie zima i przydałoby się "odciąć prąd", niszcząc na masową skalę elektrownie, a nawet pojedyncze linie wysokiego napięcia). Nawet nie będzie się trzeba prosić USA o Tomahawki i listę celów, na jaką USA łaskawie wyrazi zgodę, bo taki "samolocik" po prostu jest w stanie dolecieć na podobną odległość, załatwić sprawę i wrócić używając znanego od przynajmniej 100 lat uzbrojenia. Nie mówiąc o tym, że całość takiego lotu wraz z kosztem maszyny byłaby prawdopodobnie tańsza niż ten Tomahawk.


I myślę, że poza dronami, to właśnie produkcją czegoś takiego powinny się zainteresować firmy zbrojeniowe (w tym może i Bumech, skoro faktycznie chce się zająć tą branżą). Bo współczesny samolot wielozadaniowy czy przewagi powietrznej jest po prostu za drogą zabawką do realizacji większości misji, nie mówiąc o tak masowych kierowanych na, pozornie, mało ważne, drobne cele. A z kolei drony, które są w tym wypadku pewnego rodzaju "bronią dla ubogich" (w porównaniu z dzisiejszym "klasycznym" lotnictwem wojskowym), mają w tym wypadku za dużo wad. Potrzeba czegoś pośrodku. I nie mówcie, że takie stare rozwiązania nie mają dziś racji bytu. Pamiętajcie, że drony to w sumie wynalazek sięgający korzeniami I wojny światowej (tu odsyłam do świetnego podcastu Wojenne Historie, w ramach którego niedawno pojawił się odcinek na temat dronów; pt. "Historia użycia i rozwoju dronów w pierwszej i drugiej wojnie światowej").


Oczywiście można pomyśleć o tym, żeby budować drony wielkości np. współczesnego MQ-9 albo wielkości samolotu Mosquito. Ale nawet jeśli tańsza od np. F-16, to nadal jest zabawka za kilkadziesiąt milionów dolarów od sztuki, a więc dużo za droga na taką imprezę, w dodatku mająca jednak te wszystkie wady dronów, powodujące, że potrzeba ich by było dużo, by kilka mogło dotrzeć do celu.


Jak ktoś się np. wybiera na walne Bumechu, niech podsunie pomysł. :) A nuż okaże się, że ma on potencjał i się przyda.

Treści na Forum Bankier.pl (Forum) publikowane są przez użytkowników portalu i nie są autoryzowane przez Redakcję przed publikacją.

Bonnier Business (Polska) Sp.z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za informacje publikowane na Forum, szczególnie fałszywe lub nierzetelne, które mogą wprowadzać w błąd w zakresie decyzji inwestycyjnych w myśl artykułów 12 i 15 Rozporządzenia MAR (market abuse regulation). Złamanie zakazu manipulacji jest zagrożone odpowiedzialnością karną.

Zamieszczanie na Forum propozycji konkretnych decyzji inwestycyjnych w odniesieniu do instrumentu finansowego może stanowić rekomendację w rozumieniu przepisów Rozporządzenia MAR. Sporządzanie i rozpowszechnianie rekomendacji bez zachowania wymogów prawnych podlega odpowiedzialności administracyjnej.

Przypominamy, że Forum stanowi platformę wymiany opinii. Każda informacja wpływająca na decyzje inwestycyjne pozyskana przez Forum, powinna być w interesie inwestora, zweryfikowana w innym źródle.

[x]
BUMECH 0,54% 15,00 2025-12-05 17:04:00
Przejdź do strony za 5 Przejdź do strony »

Czy wiesz, że korzystasz z adblocka?
Reklamy nie są takie złe

To dzięki nim możemy udostępniać
Ci nasze treści.