Cytat:
"Warto jednak przypomnieć, że w lipcu ubiegłego roku posadą w londyńskim biurze Goldman Sachs chwalił się Kazimierz "Yes, yes, yes" Marcinkiewicz. Były polski premier miał być tam doradcą ds. inwestycji w Europie Środkowo-Wschodniej. Czyżby więc maczał palce w ataku na złotówkę? Nie wiadomo, bo ostatnie informacje o tym, co w życiu (zawodowym, nie prywatnym) robi Marcinkiewicz są dość skąpe."
"Oto co w swoim blogu pisze Igor Janke:
Podczas przygotowywania dzisiejszego programu "Wydarzenia Dnia" dla TV Puls nagraliśmy przez telefon rozmowę z byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Postanowiłem zapytać, czy doradzał bankowi w sprawie inwestycji walutowych na naszym rynku. Marcinkiewicz odpowiedział, ze nie (...). Po rozmowie premier zadzwonił i kilkakrotnie żądał nieemitowania tej rozmowy. Zapowiadał też wytoczenie nam sprawy w sądzie. (...) Obejrzyjcie Państwo program o godz. 22.
Marcinkiewicz czuje, że traci grunt pod nogami? Opinia publiczna wybaczyła mu nawet komedię z rozwodem, ale oskarżeń o szkodzenie polskiej gospodarce już nie przepuści. Nawet jeśli były premier rzeczywiście nie ma nic wspólnego ze spekulacją złotówką, a jedyną jego winą jest to, że nie dostrzegł w porę ewidentnego konfliktu interesów, w który popadł.
AKTUALIZACJA
Telewizja Puls nie wystraszyła się ewentualnego procesu i wyemitowała rozmowę z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Ten - pytany przez Igora Janke - o to, czy miał wpływ na inwestycje walutowe Goldman Sachs w Europie Środkowo-Wschodniej odpowiada, że nie. Były premier wyjaśnia, że w tym banku zajmuje się doradztwem związanym z inwestycjami bezpośrednimi. Na transakcje walutowe nie ma żadnego wpływu. Jak mówi są one dokonywane z nowojorskiej centrali banku, a pracownicy londyńskiego oddziału nic o nich nie wiedzą.
Bartosz Kowalczyk"