Kursik w 2 miechy nam się obsunął z 10,40 na 8,46. Tak się zastanawiam co oni właściwie chcą kupić przy tych cenach, jakie ilości? Bo rzeczywiste obroty przypominają flaki wołowe w rosole - oczywiście wyłączając transakcje z kieszeni do kieszeni, które od czasu do czasu się pojawiają (ktoś wtedy ni z gruchy ni z pietruchy przewala po kilka tysięcy akcji).
Spółka prawie w połowie skupiła to co miała skupić od "słabych rąk", jeleni coraz mniej, więc kto im to teraz (nie po ponad 10 złotych, a po 8) sprzedaje ... ? Co to są za "inwestorzy" sprzedający akcje za 1/4 ich WK?