Kłopoty dostawców
Adam Woźniak 19-11-2008, ostatnia aktualizacja 19-11-2008 02:57
Kryzys dotyka kontrahentów dużych koncernów. Spadek zamówień zmusza je do cięcia kosztów. Najgorzej mają podwykonawcy branży motoryzacyjnej, meblowej oraz AGD i RTV
źródło: Edytor.net
Zakłady Opla w Gliwicach zmniejszają zamówienie u podwykonawców
+zobacz więcejKulejąca sprzedaż samochodów coraz mocniej uderza w producenta podzespołów Delphi Polska. Firma zatrudnia blisko 8 tys. osób w 8 zakładach. Poziom zamówień spada.
– Dostosowujemy do nich plany produkcyjne, a w konsekwencji redukujemy zatrudnienie – przyznają w Delphi.
Produkcja maleje także u u innych dużych producentów komponentów motoryzacyjnych, jak Lear Corporation czy TRW Braking Systems. W najgorszej sytuacji są jednak ci poddostawcy, którzy produkują tylko dla jednej lub dwóch fabryk samochodów. – Z powodu ograniczenia produkcji w gliwickim Oplu, w październiku pracowaliśmy tylko siedem dni, w listopadzie osiem dni, a grudzień wcale nie zapowiada się lepiej. Ponosimy straty – twierdzi dyrektor jednego z zakładów montujących fotele do aut na terenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zakład musi pozostawać w pełnej gotowości nawet wtedy, gdy Opel nie pracuje. Bo gdy produkcja samochodów rusza, także fotele są montowane na trzy zmiany.
Może być jeszcze gorzej. Wiele wskazuje na to, że z pracy w soboty może zrezygnować tyska fabryka Fiata.
Spadek zainteresowania autami boleśnie odczuła spółka Ficomirrors Polska, wytwarzająca lusterka samochodowe. – Musieliśmy ograniczyć produkcję. Zamówienia zmalały o 20 proc. – informuje Tomasz Pasternacki, dyrektor produkcji.
Zatrudniający blisko 2 tys. osób Inter Groclin Auto musiał zredukować produkcję o ok. 30 proc. Spółka, która wytwarza w dwóch zakładach poszycia oraz fotele samochodowe, szykuje się do ograniczenia działalności w Polsce i przeniesienia jej na Ukrainę. Ma tam już jeden zakład, a drugi buduje. Dzięki tamtejszym niższym kosztom pracy podniosłaby rentowność.
– Jeżeli sytuacja się nie poprawi, będziemy musieli przyspieszyć ten plan – twierdzi Jerzy Pięta, rzecznik spółki. Wszystko teraz będzie zależeć od skali zamówień w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jeśli będzie niska, a na to się zanosi, prawdopodobnie dojdzie do zwolnień. Na razie załodze zaproponowano, by zgodziła się na zredukowanie pensji. Blisko dwie trzecie pracowników już powiedziało „tak”. – Nie mamy pewności, czy to wystarczy – obawia się Pięta.
Coraz gorzej dzieje się także w firmach współpracujących z wielkimi zakładami branży AGD. Zatrudniająca 180 osób spółka T&P Polska, produkująca komponenty dla polskich fabryk Electroluksa, jeszcze w pierwszym półroczu nieźle zarabiała. Ale cały rok prawdopodobnie zakończy stratą.
– Spadła liczba zamówień, zmalały przychody, a koszty zjadają zyski z pierwszego półrocza. Będzie dobrze, jeśli wyjdziemy na zero – oznajmia Michał Krawczyk, kierownik zakładu.
Dla części poddostawców AGD kryzys jednak dopiero się zaczyna. – Jesień zawsze była gorszym okresem. Dopiero za jakiś czas przekonamy się, jak bardzo spadnie produkcja w branży – usłyszeliśmy w wytwarzającej wyroby stalowe spółce steel.s poland. W spółce Grail Poland, zajmującej się nadrukami na wyroby Electroluksu, nie ukrywają, że miniony październik był dużo gorszy niż zazwyczaj. Kryzys wkrótce zajrzy także do poddostawców innych branż. Na kłopoty z zamówieniami szykuje się też Pfleiderer Grajewo, producent płyt meblowych m.in. dla Ikei, Forte i BRW. Następni w kolejce są poddostawcy branży elektronicznej, produkujący podzespoły do telewizorów.
Rzeczpospolita