z panami mecenasami Piaseckim i Żdżarskim zawłaszcza kapitał i zyski skądinąd publicznej spółki, a akcjonariuszy, którzy wnieśli 16 mln zł w IPO regularnie okrada i zdążył w ciągu roku uczynić żebrakami. Nie wystarczy realny biznes, ale musi być REALNY UCZCIWY BIZNES. To jednak przekracza granice pojmowania pana prezesa i jego wspólników (ciekawe byłyby tutaj biografie panów biznesmenów - czy byli bici i głodni w dzieciństwie, że teraz tak bezwzględnie obchodzą się z ludźmi, którym powinni być wdzięczni?). Zawieszenie notowań przez GPW na żądanie KNF jest czytelnym sygnałem narastających nieprawidłowości w spółce i powinno mieć bezwzględnie ciąg dalszy w postaci sprawdzenia ksiąg finansowych, sprawdzenia wycen przejmowanych aktywów przez niezależnego i najlepiej wskazanego przez KNF biegłego (zakup Protei i działek pod budowę supermarketów) i rentowności kontraktów realizowanych w porozumieniu ze spółkami panów Piaseckiego i Żdżarskiego. Ile tej rentowności trafia do Anioły a ile wpada w łapy panów mecenasów, którzy już raz swój biznes sprzedali. Sprzedający zjedli jabłko i wciąż je mają!
Jeżeli to realny biznes, to gdzie są pieniądze z emisji i dlaczego akcje kosztują 1,x a nie 11,5 + zysk. W przeciwieństwie do innych spółek budowlanych Anioła został wyposażony przez akcjonariuszy w kapitał na czas kryzysu. I gdzie jest teraz gotówka? Na kontach w rajach podatkowych panów mecenasów, czy może w idealnej ziemi obiecanej (Terra Promessa Perfecta). I jeżeli to realny biznes, to dlaczego spółka nie realizuje programu skupu akcji do umorzenia. Czyżby jeszcze były za drogie? Zawieszając program skupu pan prezes pośrednio tak stwierdza.