W tczewskiej stoczni trupy lecą z szaf? Prokuratura, skarbówka i... inwestor zainteresowany zakupem majątku
-  12.01.2018, 08:51 
-  Karol Uliczny
link-  Wziąłem sobie za punkt honoru, by uratować zakład. Nie wiedziałem  jednak co mnie tu spotka – mówi Krzysztof Pieczewski, od 2016 r. prezes  Admiral Boats, spółki będącej właścicielem tczewskiej stoczni rzecznej.  Od lipca 2016 r. w spółce trwają kontrole służb skarbowych i nie tylko,  których wyniki zapewne zostaną opublikowane po ich zakończeniu. W  niektórych aspektach toczą się również postępowania prokuratorskie.
-  Ze sprawozdań finansowych spółki wynika, że momencie pańskiego  powołania do zarządu, firma znajdowała się w bardzo złej kondycji  finansowej.Od  tamtego czasu zmieniło się wiele. Zrezygnował prezes oraz jego  zastępca, a po kolejnym roku spółka złożyła wniosek o upadłość.Co dalej z tczewską stocznią?- Wziąłem sobie za punkt honoru, by uratować zakład. Nie wiedziałem jednak co mnie tu spotka.Od  lipca 2016 r. w spółce trwają kontrole służb skarbowych i nie tylko,  których wyniki zapewne zostaną opublikowane po ich zakończeniu. W  niektórych aspektach toczą się również postepowania prokuratorskie.  Zawiadomienie do prokuratury dotyczy nieprawidłowości w prowadzeniu  ewidencji środków trwałych w budowie. Dodatkowo zostały rozszerzone  przez prokuraturę o nieprawidłowe prowadzenie ksiąg rachunkowych.  Potrzebowałem dwunastu miesięcy, by nabrać pewności, że nie ma innej  możliwości jak zawiadomienie organów ścigania. Proszę sobie wyobrazić  miny głównych akcjonariuszy, którzy licząc na zyski za 2015 r., już po  dwóch tygodniach mojej działalności w spółce, otrzymali informację, że  czystej straty jest ok. 7 mln zł. Dostali także informację, że aktywa  ulokowane w należnościach budzą moje wątpliwości w blisko 100 proc. 
- Trzeba było pozamykać sprawy z przeszłości, by myśleć o przyszłości?REKLAMA
link- Nie było żadnej szansy, by spółka mogła produkować rentowanie,bez  wyczyszczenia przeszłości. To czyszczenie miało się odbyć m.in. za  pomocą cesji należności oraz wykonania umowy inwestycyjnej dotyczącej  objęcia  emisji akcji, które pozwoliłyby zakończyć zapowiadane  inwestycje, na które spółka pobrała kredyty oraz wyprowadzić produkcję  na poziom pozwalający na obsługę zadłużenia. A tak naprawdę, od 2013 r.  zmieniło się tu niewiele. Jedyny budynek, który spełnia obecne  wymagania, to ten który udało się wyremontować w 2016 r.Postawiłem  w 2016 r. niezbędny warunek do tego, by w ogóle myśleć o uratowaniu  zakładu. On nie został spełniony, w związku z czym pojawił się wniosek o  ogłoszeniu upadłości. Ale nie na zasadzie - składam wniosek, rezygnację  i koniec. (...)