Fixing cudów to potężna manipulacja

Fixing cudów to potężna manipulacja”Zaktualizowany!

Andrzej Stec
andrzej.stecatcharpb.pl 21.11.2008 12:48
Zaktualizowany 21.11.2008 13:34
Czytaj komentarze(10)
Zobacz na forum ({PostCount})

W środę tydzień temu ktoś sztucznie zawyżył polski rynek akcji, aby ktoś inny mógł w tym czasie obstawić spadki na rynku terminowym. To teoria zdenerwowanych maklerów, którzy wciąż dzwonią do naszej redakcji.
Podobna tematykaFixing cudów!!!


Do redakcji „Pulsu Biznesu” dzwonią w ostatnich dniach osoby związane z rynkiem kapitałowym. Są wśród nich maklerzy, a nawet doradcy inwestycji polskich instytucji finansowych. Oczywiście nikt nie chce mówić pod nazwiskiem, bo nie ma na swoją teorię żadnych, twardych dowodów. Jako dowód wskazują jedynie na rekordową liczbę otwartych pozycji w ostatnich dniach na rynku najbardziej płynnych kontraktów terminowych na indeks WIG20 oraz możliwość zarobienia na ostatnich spadkach przez dobrze przewidującego inwestora dziesiątek milionów złotych. Ale po kolei.


W środę, tydzień temu krajowe indeksy giełdowe mocno spadały, dużo bardziej niż na Zachodzie. WIG20 tracił nawet 9 proc. – Te spadki rzeczywiście dziwnie wyglądają – komentował wtedy na bieżąco szef dużego w kraju biura maklerskiego.
Tuż przed fixingiem stał się cud. Ktoś (według ustaleń Komisji Nadzoru Finansowego chodzi o zagraniczny podmiot) złożył potężne zlecenia koszykowe na zakup akcji największych polskich firm. Miało wartość około 100 mln zł. i adnotacje „PKC” (po każdej cenie). To wywindowało teoretyczne ceny otwarcia poszczególnych spółek do nieba. Na przykład kurs PKN Orlen, który dziesięć minut wcześniej nurkował o 10 proc. w jednej chwili odrobiłby straty z nawiązką. Podobne cuda działy się na innych blue chipach.
Krajowi maklerzy myśleli, że to zwykły żart i „napalony” kupujący wycofa dziwne zlecenie. Pomylili się. Lecący w dół o 9 proc. WIG20 odrobił prawie połowę straty. Władze giełdy zawiesiły na dogrywce notowania tylko kilku, wybranych spółek. Gdyby nie to, skok byłby jednak jeszcze większy.

Według naszych rozmówców fixing cudów wykorzystała jakaś tajemnicza siła. W czasie feralnej dogrywki na potęgę otwierała na kontraktach terminowych na WIG20 tzw. krótkie pozycje (pozwalają zarabiać na spadkach). Drugą stroną transakcji mieliby być zdezorientowani drobni inwestorzy, którzy liczyli na choć niewielki wzrost kursu kontraktów. Pesymista z dogrywki nie pomylił się przewidywaniach, bo już następnego dnia ku zdziwieniu drobnych inwestorów kontrakty terminowe zamiast odrobić straty, znów zaczęły tracić na wartości. Co prawda indeks WIG20 też spadał, ale teoretycznie zyski pesymisty na rynku terminowym mogą być dziesięciokrotnie wyższe, niż straty inwestora poniesione na transakcjach koszykowych.

To teoria tylko niektórych maklerów i inwestorów giełdowych. Nie brakuje oczywiście komentarzy, że w czasach dużej zmienności zdarzają się takie dziwne sytuacje, ale są one rezultatem tylko zwykłej gry rynkowej. Każdy ma prawo bowiem złożyć duże zlecenie na rynek akcji i kontrakty terminowe.