uśmiałem się do łez czytając kunikowe wypociny, czyli "rozmowę" endriu z prezesuniem największego pośmiewiska na NC.
Oczywiście, żadnych faktów, tylko kolejne niezgrabne bajania. Ten zabieg dowodzi niezbicie, że kunik to endriu lub endriu to jakaś wynajęta łajza kunika, tani początkujący adept amatorskiego PR-u.
Chłopcy, nauczcie się składać poprawnie zdania i nie kpijcie z faktów oraz z samych siebie, bo to akurat wychodzi wam najlepiej.
Czekam na dalszy ciąg tej "rozmowy", albowiem nic mnie tak nie bawi, jak szamotanie wyliniałego liska, który sam zapędził się w sidła...