Niektórzy inwestorzy jak tylko zobaczą dym, od razu myślą, że się coś pali a to po prostu Tarczyński znowu wrzuca nowe kabanosy na ruszt. Zarząd nie stoi w miejscu, tylko działa konkretnie: ma pomysł, jak rozkręcić biznes nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Widać, że chcą przyprawić ten interes po europejsku, a nie kisić się w rodzimym sosie.
Jasne, krótkoterminowo kurs może się trochę „podsmażyć”, bo paru inwestorów wyskoczy jak parówki z wrzątku. Ale kto zna smak dobrego mięsa, ten wie, że cierpliwość popłaca. Kiełbasa sukcesu musi się chwilę powędzić.
A że Tarczyński zna się nawet na „spalonych tematach” - w końcu fabryka już raz poszła z dymem, a firma wstała silniejsza to ja się o przyszłość nie martwię. Wiedzą, jak z ognia wyciągnąć dobrze przypieczony wynik.
Szkoda tylko, że obecna oferta jest głównie dla dużych graczy. No ale cóż - jeśli kurs chwilowo się „podsmaży” w dół, potraktuję to jak promocję na kabanosy premium dla drobnych.