Nie mam obligacji ale dziwi mnie to, że przez długi czas obligatariusz(/e) nie poszli do sądu (a przynajmniej nie było raportów na ten temat i innych informacji). Nie znam szczegółów listów emisyjnych ale ryzyko kredytowe (to które dotyczy każdej obligacji bez względu na emitenta) dotyczy sytuacji kiedy emitent nie ma majątku (jeżeli go ma to braku spłaty nie można tłumaczyć ryzykiem kredytowym - chyba, że emisja miała jakieś osobliwe waurnki).
Domyślam się, że spora część wypowiedzi na tym forum to gierki, teatrzyki i pozerstwo, nie chce mi się wierzyć, że ktoś kto kupił obligacje za ok milion PLN (a z raportów wynika, że tacy obligatariusze byli / są) był bezradnym chłopkiem-roztropkiem który pyta na forum co zrobić. Przychodzi mi do głowy tylko takie uzasadnienie, że dużymi obligatariuszami mogą być ludzie osobiście powiązani z zarządem którzy mają znaczne info i woleli inne rozwiązanie.
Ja nie jestem grubasem ale o mniejszy hajs po terminie i bez odsetek bym założył sprawę cywilną i sobie czekał na wynik od kilku miesięcy jakby mi ktoś nie zapłacił za obligacje w terminie. Nie dajcie się nabrać jak ktoś tu pisze "mam obligacje i nie wiem co zrobić". Przecież w firmowe obligi za grubszy hajs wchodzą obtrzaskani ludzie (dlatego np. Getback nabierał ulice a nie grubych).