Tyle czasu ma prezes, żeby znaleźć > 27 mln złotych na wykup obligacji. Czy znajdzie? W kasie takiej gotówki nie ma (stan na 30.09.2022), więc jeśli obligatariusze nie zgodzą się na rolowanie, a Belgowie nie sypną groszem i nie pożyczą kolejne miliony, to czekają nas czasy cięższe niż obecnie.
Już od wielu lat żadna pozytywna informacja (sprzedaż CM, podpisanie umowy RT, zakończenie projektu Złota44 czy sprzedaż apartamentów w Koneserze) nie wywołała wzrostu kursu. Dlaczego tak się działo i dzieje? Dlatego, że kilkanaście lat spadków kursu skutecznie i na trwałe odstraszyło inwestorów. Niechęć inwestorów jest wzmacniana brakiem perspektyw na dywidendę, a to wyklucza pojawienie się inwestora instytucjonalnego, który zebrałby z rynku 5-10% akcji. Tacy byli wcześniej, ale ponieśli sromotną klęskę sprzedając akcje z gigantyczną stratą. Każdy widzi, że w tej spółce jedynymi zarobionymi są członkowie zarządu, którzy od lat doją kasę spółki - kreatywności im nie brakuje, czyż nie?:) O ile wcześniej można było pokładać nadzieje w dużych akcjonariuszach (fundusze i p. Radziwiłł), o tyle dziś ja żadnej nadziei nie widzę. Członkowie zarządu są razem największym akcjonariuszem (oficjalnie ok. 34%), a drugim w kolejności jest OFE NN (ok. 10%), a potem już tylko drobni, bo FIZ nie zaliczam do akcjonariatu niezależnego od zarządu. Ten układ w akcjonariacie sprawia, że żadna zmiana sposobu zarzadzania spółką nie jest możliwa bez zgody obecnych członków zarządu-akcjonariuszy. Czy członkowie zarządu są zainteresowani zmianą stylu rządzenia? Nie są, ponieważ im jest dobrze, więc co tu zmieniać. A takie rządy jak dotychczasowe oznaczają, że gotówka będzie płynąć nadal szerokim strumieniem do kieszeni prezesa i kumpli, a akcjonariusze nigdy nie zobaczą dywidendy. Nie zobaczą, ponieważ spółka będzie nadal finansować się obligacjami, a te wykluczają wypłatę dywidendy. A ponieważ zyski/przepływy z inwestycji pojawiają się bardzo rzadko, to gdy już są, idą natychmiast na spłatę wierzycieli (obligatariuszy i pożyczkodawców). A ponieważ zyski/przepływy są skromne, to nie tylko nie ma mowy o dywidendzie, ale spółka musi zaciągać kolejne zobowiązania, żeby zacząć kolejne, długotrwałe i przez to mało lub wcale nierentowne inwestycje. No i żeby prezes z kumplami mogli się nadal tuczyć na pozostałym majątku spółki.:)
I dlatego ze spokojem przyglądam się harcom spekuły, która kupowała akcje przed rokiem, a teraz nie może ich sprzedać. To, że widzimy nieudolne próby podniesienia kursu na małych wolumenach obrotów, wskazuje bezsprzecznie na duży problem spekuły. Nie dość, że nie może ona sprzedać gorących papierów, to jeszcze sama musi kupować niewielkie ich ilości, żeby podtrzymać obrót, bo jego brak przez dłuższy czas wywoła zapewne podaż ze strony rozczarowanej drobnicy.
Kurs będzie spadał, wolumeny obrotów będą niskie, nie wykluczam komornika w spółce po wystąpieniu pozwów o zapłatę wobec spółki złożonych przez obligatariuszy.
Tak jest moja spekulacja.:)