http://www.lazienka.pl/rynek/136/dom_plast_czyli_kolorowy_swiat_sztucznych_tworzyw,4905_1.html
Dom-Plast, czyli kolorowy świat sztucznych tworzyw
- Autor: Leokadia Lubiniecka
16 maj 2016 14:32
Andrzej Dębowski z maleńkiego rzemieślniczego warsztaciku zbudował DOM-PLAST - największą w Polsce fabrykę produkującą wyposażenie do mieszkań z tworzyw sztucznych.
REKLAMA
(artykuł ukazał się w kwietniu 1996 roku w "Łazience" nr 2/1996)Andrzej Dębowski jeszcze nie całkiem dawno był jedynym właścicielem firmy DOM--PLAST w Słupsku, potem jej głównym akcjonariuszem. Obecnie jest prezesem spółki, zatrudnionym u amerykańskiego właściciela Rubber-maida.
Ceni w ludziach rzetelność i pasję. Od takich zależy sukces firmy - powiada. Za autorytet uznaje Leszka Balcerowicza. Wyzwaniem są dla niego skomplikowane problemy techniczne. W wolnych chwilach lubi poczytać prasę ekonomiczną. Odpoczywa w domku nad jeziorem, kocha szybkie samochody i dobrą kawę. W biznesie wyznaje zasadę reinwestowania zysku.
Marzenia o własnej firmie...
Andrzeja Dębowskiego trudno namówić na zwierzenia. To, co dla innych wydaje się pasjonujące, on sam często uważa za zwyczajne. Jest technikiem mechanikiem oraz absolwentem studium wynalazczości i ochrony patentowej. Pracował jako konstruktor w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego. Wtedy odniósł pierwszy sukces. Opatentował... bezpieczną nakrętkę na leki.
Dziesięć lat był na państwowej posadzie, aż pewnego dnia klamka zapadła. Spróbował szczęścia na swoim.
-
Zgromadziłem tyle funduszy, aby założyć Zakład Produkcji Wyrobów z Tworzyw Sztucznych DOM-PLAST. Zatrudniłem kilku ludzi i ruszyła produkcja meblowych akcesoriów - wspomina. -
Przyjmowałem zamówienia trudne, skomplikowane technicznie, których nie chcieli państwowi wytwórcy. Ja nie miałem wyboru. Opłaciło się! Zdobyłem wiele cennych doświadczeń. Duńska trampolina
W 1989 roku słupska firma znalazła się w trudnym położeniu. Kooperacja z podupadającymi fabrykami mebli weszła w fazę krytyczną. Blisko 75 proc. wyrobów nie miało odbiorców. Pomógł szczęśliwy traf.
Duńska firma PLAST-TEAM szukała w Polsce partnera. Ofertę skierowała do wybranych zakładów. Podczas prób wdrożeniowych Polacy zepsuli przysłane z Danii formy wtryskowe.
Przypadkiem przywieziono je do DOM-PLASTU. Tam, w ciągu kilkunastu dni, przywrócono im techniczną sprawność. Lepszej rekomendacji Andrzej Dębowski nie potrzebował.
Współpraca z nowym partnerem zaczęła szybko przynosić rezultaty, DOM-PLAST zmienił profil produkcji. Zaczął wytwarzać artykuły wyposażenia wnętrz i gospodarstwa domowego. Z kooperanta stal się producentem. '
-
Miałem świadomość, że aby utrzymać się na rynku, muszę produkować rzeczy funkcjonalne, estetyczne, przyciągające klienta kolorystyką i atrakcyjną ceną. Musiałem wprowadzić ogrom zmian technicznych i technologicznych - przekonuje prezes.
Największy pracodawca
Plan Balcerowicza i równouprawnienie sektorów otworzyły drogę do podjęcia w 1991 r. samodzielnego eksportu oraz przeznaczenia dochodu na inwestycje. Efekty okazały się nad podziw dobre i szybkie. W ciągu trzech lat firma zwiększyła zatrudnienie najpierw z 30 do 430 osób, a obecnie do ponad 600. Stała się największym prywatnym pracodawcą w stupskim.
Wyroby DOM-PLASTU pojawiały się nie tylko w sklepach całej Polski. Miski, wiadra, deski sedesowe, plastikowe kosze, półki, pojemniki na żywność i dziesiątki innych drobiazgów trafiły na rynki większości krajów europejskich, po zachodniej i wschodniej stronie granicy. Dotarły do Stanów Zjednoczonych i Kanady, jakością dorównywały produktom zagranicznym i przebijały je ceną. DOM-PLAST sprzedawał o 20 proc. taniej od innych producentów w kraju i blisko 50 proc. od zagranicznych. Stał się poważnym konkurentem, z którym trzeba się liczyć. Andrzej Dębowski „kosił” nagrody i wyróżnienia za menadżerskie sukcesy.
2 listopada 1993 r. DOM-PLAST został przekształcony w spółkę akcyjną. Rok później Komisja Papierów Wartościowych dopuściła jego akcje do publicznego obrotu.
-
To, że DOM-PLAST był pierwszą prywatną firmą w publicznym obrocie i jedną z dwóch czysto prywatnych spółek na giełdzie, jest dla mnie źródłem nie skrywanej satysfakcji - mówi Dębowski, który posiadał wówczas blisko 77 proc.
Środki z emisji akcji uzupeŁniaty fundusze z zysku i amortyzacji, przeznaczone na rozwój, kapitał akcyjny spółki wynosił 12 min zł. Pierwszy rok na giełdzie był wyjątkowo udany. Przychody i zysk, liczone w cenach stałych, wzrosły prawie dwukrotnie. Firma przeprowadziła się do nowej fabryki, którą zbudowano za 126 mld starych zł.
Dotknięcie Amerykanów
Ta wiadomość zaskoczyła wszystkich. Trzymano ją w najgłębszej tajemnicy. I oto nagle, w połowie listopada ub. r. wyszło na jaw, że DOM-PLAST kupują Amerykanie. Od pierwszej informacji do transakcji minęło zaledwie kilka dni. Firma Rubbermaid odkupisz od głównego akcjonariusza, Andrzeja Dębowskiego, 2,25 min akcji serii A, będących w obrocie giełdowym. Za każdą Amerykanie zapłacili 15,36 zł. Dla odkupienia pozostałych zaproponowali konkurencyjną cenę 15,40 zł za sztukę. W sumie przejęli 75 proc. udziałów spółki. Na czas zmiany właściciela, papiery jedynej słupskiej firmy na giełdzie zostały zawieszone. Po sfinalizowaniu transakcji wróciły na parkiet.
Amerykanie natychmiast przejęli władzę firmie. Zwołali walne zgromadzenie akcjonariuszy i przewodnictwo Radzie Nadzorczej powierzyli Hugho Easterbrookowi. Prezesem pozostał Andrzej Dębowski.
Wolfgang R. Schmitt, prezes i dyrektor naczelny Rubbermaid, zapowiedział na „dzień dobry” podniesienie wydajności produkcji, rozszerzenie asortymentu i wejście na nowe rynki. Była to pierwsza - nie tylko w Polsce, ale i w Europie Wschodniej - transakcja kupna przez firmę zagraniczną większościowego pakietu akcji spółki notowanej na giełdzie.
Sto nowych wyrobów
Eliot F. Forsyth, przedstawiciel Rubbermaida mówi, ze jego przedsiębiorstwo ma za sobą 75 lat doświadczeń. Co pięć lat podwaja sprzedaż. Codziennie wdraża nowy wyrób. Wykupuje dobre przedsiębiorstwa i poszerza swój rynek. W Europie, oprócz słupskiego DOM-PLASTU, kupił wytwórnię we Francji.
-
DOM-PLAST w rękach amerykańskich oznacza możliwość dobrego rozwoju, wprowadzenie nowych technologii, wiedzy marketingowej, nowych kwalifikacji pracowników - tłumaczy prezes Dębowski. -
Bez wsparcia Rubbermaidu nie byłaby możliwa realizacja ambitnych planów zakładu. A mam na myśli wdrożenie do produkcji blisko stu zupełnie nowych wyrobów.Do momentu sprzedaży zakładu Amerykanom, w słupskiej fabryce produkowanych było ponad sto różnego rodzaju wyrobów w kategoriach: wyposażenie podstawowe do kuchni, kuchnia nowoczesna, łazienka - pranie i utrzymanie czystości, łazienka - wyposażenie, opakowania do przechowywania żywności oraz opakowania do butelek Coca-Coli i Pepsi-Coli. Opakowania mają świadectwa Państwowego Zakładu Higieny, dopuszczające kontakt z żywnością. Prawie 35 proc. artykułów kupowali klienci wyposażenia do łazienek, ok. 33 proc. do przechowywania innych wyrobów, 32 proc, do wyposażenia kuchni.
Jeszcze w ub.r. zdecydowano, że nowe produkty firmy będą przeznaczone do wyposażenia łazienek, utrzymania higieny dziecka (np. wanienki, nocniki), do wyposażenia pokoju dziecięcego i do zabawy. Do ogrodu - meble z plastiku, doniczki i skrzynki kwiatowe. W amerykańskich rękach gama produktów powinna być jeszcze bogatsza.
Bez zahamowań?
-
Nie czuję zahamowań przed pionierskimi rozwiązaniami, bez względu na to, czy chodzi o sferę techniczną, czy o nowe rozwiązania prawne, organizacyjne, handlowe - powiedział kiedyś Andrzej Dębowski.
Pytanie, czy sprzedaż firmy, z którą się utożsamiał i o której marzył od lat, też odbyła się bez zahamowań - pozostaje bez odpowiedzi.