Rebelianci z Doniecka i Ługańska panikują. Dla uspokojenia nastrojów Putin posłał im z powrotem oficera, który przedtem kierował rebelią. Uciekinierzy z terenów walk są karani , a następnie deportowani z powrotem na Ukrainę. Coraz większe wsparcie z zachodu i coraz bardziej pewni Ukraińcy. Są sygnały, że Putin chce z powrotem wcisnąć Donieck i Ługańsk do Ukrainy. Przejadło mu się. A na Ukrainie w niedługiej przyszłości rozpocznie się boom odbudowy. Natomiast rolnicy ze wschodniej Polski są zaniepokojeni konkurencją ukraińską. A na Ukrainie rząd zachęca zagranicznych inwestorów do kupna firm i przejęcie ziemi. Nie robią ochronki jak u nas. Czysty liberalizm, czysta konkurencja. Niestety, łapówki dalej są obowiązkowe.
A to wszystko to światło w tunelu. I Morze Czarne które jest oknem na Turcję, Chiny i Europę.
Putinowi poprostu skończyło się 500 mld dolarów rezerw jakie miał jeszcze dwa lata temu. Bardziej teraz boi się rozruchów w samej Rosji. Ostatnio czytałem, że 40 % Rosjan nie stać na zapewnienie sobie pożywienia. Ergo żadnej wojny nie będzie. Agroliga bez przeszkód może się rozwijać. Teraz w końcu dostrzegą to inwestorzy i zaczną się dzuę zakupy akcji Agroligi
Kto mieczem wojnie od miecza ginie. Kto wszczyna wojny ten je przegrywa. To nie jest normalne że kraj o powierzchni 17 mln m2 jest zajmowany przez naród liczący raptem 144 ml ludzi. To musi się zmienić i to się kiedyś zmieni.
Jednak Putin nie zrezygnował. Mała akcja wojenna na Ukrainie i akcje Agroligi zaczną się totalnie sypać. Możliwe, że wówczas zarząd nie będzie nawet przesyłał żadnych raportów. Ale jeśli właśnie teraz konflikt nie wybuchnie, to nikt tej wojny już nie będzie traktował poważnie. Cała ta zawierucha wygląda na akcję piarowską, aby opanować złe nastroje w społeczeństwie.Prawdziwy konflikt może sprawić, że za wszystkie inne papiery na GPW można będzie sobie kupić bochenek chleba. Jednak w przypadku zagrożenia końcem świata najlepiej całą kasę ulokować w akcje. Tak na wszelki wypadek.