1. Czy uposażenie zięcia 375 000 akcji miałoby sens gdyby kurs miał systematycznie spadać? 2. Czy Wiceprezes WASKO posiadający 2,5mln akcji (średnia zakupu 3,99PLN) spałby spokojnie wiedząc, że wartość jego kapitału topnieje każdego dnia? 3. Czy Prezes skupowałby akcje własnej spółki gdyby wiedział, że ta nie ma perspektyw na (spektakularny) rozwój w najbliższej przyszłości? 4. Czy nie zadziwiające są dane z raportu okresowego nr 29/2009? - czekam tu na racjonalne wyjaśnienie... 5. Czy nie zastanawiająca jest zbieżność informacji z raportu okresowego nr 39/2012 z datą rozpoczęcia sterowania kursem? (skoreluj z pytaniem nr 4) 6. Jaki sens miałaby długoterminowa polityka dezinformacyjna i zniechęcająca inwestorów gdyby nie było planu na jej wykorzystanie?
Powyższe pytania kieruję szczególnie do osób, które mają słabe nerwy i dają się podpuszczać "sernikom" oddając za bezcen akcje, które w niedalekiej przyszłości będą warte kilka razy więcej.
Od wielu miesięcy (lat) obserwujemy mocną ingerencję w kurs - wymagającą sporego zaangażowania i niemałych środków. Weź proszę pod uwagę, że nie wszyscy śledzą notowania, żeby to zauważyć. Obserwując jedynie wykresy widać tylko stały, kilkuletni spadek - nic więcej. Te "zagrywki" Prezesa jak piszesz mają swój cel. Nie uważasz, że obiektywnie (dla mniej zorientowanych) wygląda to jakby Prezes skupując, starał się zatrzymać spadki i desperacko bronić kurs za wszelką cenę? Czy to nie zabieg socjotechniczny polegający na stworzeniu wrażenia, że jest fatalnie i tylko heroiczna postawa Prezesa jest w stanie uratować kurs, dając wszystkim wokół do zrozumienia, że już nigdy lepiej nie będzie bo statek tonie i tylko dzięki uporowi kapitana jeszcze utrzymuje się na wodzie? Wyciągając takie wnioski można podjąć tylko jedną, słuszną wydawałoby się decyzję - wyjść z jak najmniejszą stratą. I taki właśnie według mnie jest plan - zebrać za grosze tyle ile się da, po to żeby zarobić na ponownej sprzedaży w przyszłości po nieco innym kursie, realizując obietnicę zwiększenia FF do 26%. Tylko generuje jest jeden problem - trudno będzie ponownie zbudować popyt - będzie to wymagało czasu i sporo pracy przy zmianie wizerunku spółki na giełdzie. Ale jestem przekonany, że zarówno nakłady poniesione na ubijanie kursu jak również wysiłek potrzebny na reanimację wizerunku zostały skrupulatnie wliczone w koszta całej tej misternej operacji. Bo nie oszukujmy się, firma ma potencjał, rozwija się, Prezes jest ambitny, nie spoczął jeszcze na laurach i wydaje mi się, że jego cele leżą kilka poziomów wyżej. Niejaki ~asoK (od tyłu Kosa -przypadek?? ;)) napisał niedawno, że jeszcze w tym roku będziemy w raju... Ja twierdzę, że może jeszcze nie w tym roku ale w przyszłym.
Całkiem serio. Co więcej sięgnąłem analizą głębiej i z jeszcze starszych raportów obliczyłem jaka była średnia zakupu. To też sugerowałbym Ci sprawdzić. I trzymaj się fotela...
Tutaj żadna teoria nie pasuje.. Szczerze mówiąc też nie chce mi się wierzyć, że jeszcze ktoś oddaje te akcje. Bardziej to wygląda na zabawę jakiegoś znajomego Wajdy sterującego kursem. Do Twoich zagadek można też dodać utrzymywanie kursu powyżej 1,80. Przecież gdyby faktycznie jeszcze drobni mieli tyle akcji to poniżej 1,50 pewnie już by im nerwy puściły a potrzeba do tego naprawdę niewiele akcji. Spółka ma dobre wyniki a prezes zamiast pomyśleć o zwiększeniu FF i rozpoznawalności firmy to myśli jak skupić i rozdać rodzinie wszystkie akcje w 10 lat ;)
obiecał zwiększyć FF , obiecał rozwój ,sprawa szyfratora wielka tajemnica ,odpisy gdzie kasa ,brak udziału w większych kontraktach ,brak informacji ,a mieli być transparentni