C/WK na poziomie 0,4 to wielkość która charakteryzuje potencjalnych bankrutów, a przeciez Graal nie bankrutuje i nie zbankrutuje. Spółka jako jedna z nielicznych rozwija się bardzo ładnie i płynnie, od kilku lat z roku na rok przychody rosną jej systematycznie o kilkanaście procent, zyski poza tym chwilowym zachwianiem też są. W przyszłym roku konserwatywnie możemy założyć że spółka pokaże ok. 8 mln zysku netto, a to oznacza że przy obecnej wycenie jej C/Z będzie wynosiła 10. A przecież C/Z na poziomie 20 na takiej małej spółce nie była by niczym nadzwyczajnym. Cieszę się z tego bo ciąglę w miarę tanio mogę dobrać, ale w sumie dziwi mnie to że spółka tak długo się uchowuje, bo za rok o tej porze będzie - moim zdaniem - warta około dwa razy więcej.
Magdalena Brzózka, portalspozywczy.pl
26-10-2009, 11:41
W 2008 roku rybny Graal miał 12,4 mln zł zysku netto. W tym roku nie będzie aż tak kolorowo. Jednak po słabym pierwszym półroczu rybna spółka powoli odrabia straty. Zysk z trzeciego kwartału pokryje stratę z pierwszych sześciu miesięcy roku, a cały rok Graal zakończy symbolicznym zyskiem.
- Nie mamy oficjalnych prognoz, ale liczymy, że cały rok zakończymy z kilkoma milionami zysku netto - mówi Robert Wijata, członek zarządu Graal.
W pierwszym półroczu Graal miał 212, 7 mln zł przychodów ze sprzedaży i blisko 2 mln zł straty. - Początek tego roku był dość ciężki dla całej branży. Wahania waluty spowodowały, że podrożało wszystko. Nie tylko surowiec ale i opakowania. W związku z tym my byliśmy zmuszeni podnieść ceny naszych produktów o kilka do kilkunastu procent - mówi Robert Wijata.
Jednak Graal ma również powody do zadowolenia.
- W pierwszym półroczu zanotowaliśmy dwucyfrowy wzrost sprzedaży. Liczymy na podobny dwucyfrowy wzrost przychodów na koniec tego roku - mówi Robert Wijata.
Jego zdaniem szeroka oferta asortymentowa pomaga spółce w zwiększaniu sprzedaży. - Posiadamy produkty ze wszystkich kategorii z branży rybnej. Spadek sprzedaży w jednym segmencie rynku rekompensuje nam wzrost sprzedaży w innej kategorii - mówi Robert Wijata.