Kolejna z serii niezliczonych prób sprzedaży państwowych udziałów w WRA i WRJ zakończyła się niczym. Czy inwestorzy skąpili, czy sprzedawca nie uwzględnił kryzysu?
Bez rozstrzygnięcia zakończył się przetarg na sprzedaż kontrolowanych przez państwowe Towarzystwo Finansowe Silesia 69 proc. Walcowni Rur Andrzej i 41 proc. upadłej Walcowni Rur Jedność oraz jej spółek satelickich. Silesia utrzyma pozycję lidera w WRA. W lutym syndyk wystawi w końcu majątek WRJ na sprzedaż - pisze "Parkiet".
O WRA zabiegali Max Aicher (kontroluje już 21 proc. kapitału) i giełdowa Alchemia (jej właściciel Roman Karkosik ma 10-proc. udział).
- Oferty były nieadekwatne do poziomu naszych oczekiwań oraz rażąco, kilka razy niższe od wyceny sporządzonej przez KPMG w kwietniu - tłumaczy Wojciech Bańkowski, prezes Silesii, ale nie zdradza liczb.
- To oczekiwania Silesii były wygórowane. Nie znamy wyceny KPMG. Wiemy, że powstała w kwietniu, a jesienią sytuacja rynkowa diametralnie się zmieniła, bo wybuchł kryzys. Nie można udawać, że nie miało to wpływu na wyceny firm - odpiera Krzysztof Bramorski, pełnomocnik Max Aicher.
Bańkowski tłumaczy, że wycena KPMG była w drugiej połowie roku weryfikowana pod kątem poprawności założeń i prognoz. Kwota się nie zmieniła.
Jak informuje "Parkiet" następną próbę zbycia WRA Silesia rozważy najwcześniej wiosną, gdy spodziewany jest powrót koniunktury w branży stalowej. - WRA jest w dobrej kondycji, 2008 rok zamknie zyskiem. Od marca, po trwającym od grudnia przestoju remontowym, wznowi produkcję. Chcemy zakończyć restrukturyzację i wyposażyć firmę w kolejne urządzenia - mówi Bańkowski.
Jeśli chodzi o udziały budowanej od 30 lat WRJ, jedynym zainteresowanym była Alchemia, ale nie złożyła w terminie wiążącej oferty (15 grudnia), podtrzymała jednak chęć negocjacji. - 6 stycznia odbyło się spotkanie z udziałem pana Karkosika, ale do niczego nie doszliśmy - mówi Bańkowski.
Tymczasem 22 stycznia rada wierzycieli upadłej WRJ ma się odnieść do wyceny, sporządzonej przez syndyka. - Jeśli ją zatwierdzi, na początku lutego opublikujemy w prasie ogłoszenia o nieograniczonym przetargu pisemnym, który odbędzie się na początku marca - mówi "Parkietowi" Jan Czyszczoń. Alchemia nie poinformowała, czy weźmie w nim udział.
Alchemia zaproponowała drastyczną obniżkę ceny za WRA. Z kolei oferta niemieckiego koncernu Max Aicher była sześć razy niższa od ofery Alchemii! - mówi dla portalu wnp.pl Wojciech Bańkowski, prezes zarządu Towarzystwa Finansowego Silesia(TFS).
Towarzystwo Finansowe Silesia nie zdecydowało, kto dostanie wyłączność na negocjacje w przetargu na udziały w Walcowni Rur Andrzej (WRA), którą była zainteresowana giełdowa Alchemia i niemiecki koncern Max Aicher. Dlaczego?
- Inwestorzy chcieli wykorzystać aktualną sytuację rynkową, co przekreśla szanse powodzenia i tym samym finalizacji projektu. Rozmawiałem z Romanem Karkosikiem, kontrolującym Alchemię. Z rozmów wynikało jednak, że Alchemia nie jest teraz w stanie zaproponować wyższej ceny. Roman Karkosik stwierdził, że może kiedyś wrócimy do rozmów, natomiast teraz bardziej byłby zainteresowany np. Rurexpolem.
Wycenę WRA przeprowadzono w kwietniu ubiegłego roku. W sierpniu wycenę KPMG zweryfikowano pod kątem poprawności założeń i prognoz. Kwota się nie zmieniła. Okazało się, że nasze prognozy były trafione. Dlatego nie widziałem powodu, aby cena WRA miała ulec zmianie. Oczywiście można było rozmawiać o korekcie, ale na przykład Alchemia zaproponowała drastyczną obniżkę ceny za WRA.
Z kolei oferta niemieckiego koncernu Max Aicher była sześć razy niższa od oferty Alchemii!
Oczywiście każdy kupujący stara się kupić za jak najmniejszą kwotę. Jednak my nie stoimy pod ścianą i nie musimy natychmiast sprzedawać walcowni. Mamy pewną koncepcję rozwoju walcowni. Zamierzamy zainwestować w walcownię, by mogła konkurować na światowych rynkach. Planujemy inwestycje w wykańczalni. Obecnie kończymy remont w WRA- m.in. wyremontowano ławę przepychową. Uważam, że WRA ma dobre perspektywy.
Projekt walcowni rur WRJ i WRA był moim najtrudniejszym przedsięwzięciem zawodowym w okresie ponad 20-letniej kariery zawodowej. Przerósł moje zadanie w Hucie Katowice SA, kiedy w 1998 roku zorganizowałam długoterminowe finansowanie dla Huty w kwocie ok.700 mln zł, co z całą pewnością uratowało ją przed upadłością i umożliwiło prywatyzację bez takiego ryzyka jak dzisiaj przeżywają stoczniowcy, którzy najpierw na pewno zostaną zwolnieni z pracy a następnie może znajdą zatrudnienie. Nie brałam udziału w prywatyzacji Huty, ale mam na pewno swój udział w uratowaniu jej przed upadłością.
Przez ponad 30 lat politycznie prowadzonego projektu walcowni w Siemianowicach Śląskich wszystkie po kolei ekipy rządzące starały się reanimować rozpoczętą przez Hutę Jedność w 1977 roku inwestycję, przy pomocy środków publicznych. Firmy prywatne zainteresowane inwestycją, zwłaszcza ENPOL należący do dr inż. Eugeniusza Majzy również miały swój udział w realizacji kolejnych pomysłów realizacji projektu bez koniecznych środków finansowych. Wszystko to spowodowało niewyobrażalne skomplikowanie prawne i finansowe powiązań kilku firm. Inwestycja realizowana była na nieruchomości należącej pierwotnie do Huty Jedność, po jej zatrzymaniu 1/10 część nieruchomości wprowadzono aportem do firmy WRJ sp. z o.o., a 9/10 „sprzedano” z dużą kreatywnością prawną, nie wchodząc w szczegóły, spółce WRJ Serwis sp. z o.o. Pan Majza jest współwłaścicielem i wierzycielem oraz generalnym projektantem i wykonawcą WRJ, ale także należy do niego ponad 1/3 udziałów spółki WRJ Serwis. Prokuratura od ponad siedmiu lat prowadzi kilka wątków w sprawie inwestycji, kilka jest związanych ze sposobem finansowania i realizacji inwestycji przez firmę ENPOL. Do dzisiaj sprawy nie są sfinalizowane. Pan Majza nie jest zainteresowany finałem spraw. Wniosek skierowany przez Zarząd TFS przy moim udziale do MSP i Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadania takiego biegu prowadzeniu sprawy przez prokuraturę, żeby została sfinalizowana przed zakończeniem negocjacji z inwestorami, został w 2007 roku odrzucony.
Doprowadziłam wspólnie ze swoim kolegą z Zarządu TFS panem J.K. Korzeńcem do zawarcia umowy z firmą Alchemia SA w styczniu 2008 roku, po trwającej prawie rok procedurze ofertowej i niezwykle trudnych negocjacjach z partnerem. Umowa miała charakter ostateczny (tzn. wszystko było w niej sformułowane, żeby nie odraczać negocjacji trudnych wątków w przyszłość). Przewidywała również scenariusz procesu sądowego z Max Aicher i zabezpieczała pozycję TFS w sytuacji sądowego uchylenia uchwały Zgromadzenia Wspólników WRA. Alchemia udowodniła, że posiada środki gotówkowe zabezpieczające zapłatę w uzgodnionej w umowie ceny na przejęcie wszystkich aktywów sektora rurowego posiadanych przez TFS. Strona prawna negocjacji TFS i Alchemii należała do renomowanej kancelarii prawnej zajmującej czołowe miejsca w rankingach firm działających w skali globalnej w obszarze M&A, Do współpracy z Kancelarią Wierciński, Kwieciński, Baehr Ministerstwo Skarbu Państwa nigdy nie zgłaszało uwag. W lutym i marcu 2008 roku na zlecenie Rady Nadzorczej TFS, co nastąpiło w uzgodnieniu z MSP, KPMG przeprowadziło audyt prawidłowości procesu pozyskania inwestora, ocenę skutków ekonomicznych przygotowanej transakcji TFS z Alchemią i wycenę WRA. Zarząd TFS zgłosił uwagi do wyceny, opartej na założeniach rynkowych z przeszłości, znając prognozy rynku stalowego i uwzględniając coraz słabszą pozycję konkurencyjną WRA i coraz mniejsze szanse dla WRJ, przy inwestycjach prowadzonych w obszarze renty geograficznej przez producentów rur w typoszeregach i asortymentach charakterystycznych dla obu walcowni. Do prawidłowości pozyskania inwestora audytor nie zgłosił żadnych istotnych uwag. Transakcja z Alchemią w części dot. WRJ była dla TFS korzystna pod wszystkimi względami – inwestor zaakceptował pokrycie wszelkich kosztów związanych z projektem WRJ z okresu zajmowania się przeze mnie projektem, zgodził się na zakup aktywów związanych z WRJ (spółki celowe WRS SA, FEREX sp. z o.o.) wg zasady „tu i teraz” (a nie jak TMK, w bliżej nieokreślonej przyszłości i pod wieloma warunkami), zgodził się na zwrot dla TFS korzyści finansowych, które TFS mogło osiągnąć z ulokowania w bankach lub funduszach inwestycyjnych środków zamiast angażowania je na wykup wierzytelności przysługujących Konsorcjum Bankowemu, Stalexport SA i Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Ministra Finansów. Do części oceny umowy dot. WRA, KPMG zwróciło uwagę, że oferta Alchemii jest niższa od wyceny spółki. Uwzględniając jednak strukturę transakcji dot. jednoczesnego zbycia aktywów rurowych, po odmowie przez Alchemię renegocjacji ceny (Alchemia dysponowała swoją wyceną i znała pozycję WRA na rynku, bo sama prowadzi działalność na tym rynku). KPMG rekomendowało sfinalizowanie transakcji objętych umową zawartą w styczniu 2008 roku przez TFS z Alchemią.
Nie udzielałam żadnych wywiadów od czasu złożenia rezygnacji z funkcji Prezesa Zarządu TFS w maju 2008 roku i powstrzymywałam się od komentarzy dot. projektu dla jego dobra, licząc że zostanie sfinalizowany przez mojego następcę. Został przeprowadzony przetarg publiczny, nie rozszerzyło to kręgu zainteresowanych obydwoma walcowniami, o takim scenariuszu jako najbardziej prawdopodobnym informowałam MSP przed swoją rezygnacją. Został stracony kolejny rok, a szansa stworzona przez umowę z Alchemią ze stycznia 2008 roku już się nie powtórzy.
Optymalnym scenariuszem dla WRJ, TFS i Skarbu Państwa było przeprowadzenie upadłości tej spółki obejmującej układ z wierzycielami przygotowany przez TFS. Po odrzuceniu tej formuły przez Sąd, z powodu braku wyceny majątku WRJ, zapewniliśmy Skarbowi Państwa wyjście TFS z sektora rurowego w formule umowy z inwestorem na bardzo korzystnych warunkach finansowych. Właściciel TFS zdecydował, że proces trzeba powtórzyć pomimo pozytywnej rekomendacji audytora dla transakcji z Alchemią. Właściciel decyduje w sprawach dysponowania jego majątkiem. Nie zgadzałam się z takim podejściem, więc nie mogłam kontynuować swoich zamierzeń w TFS. Dzisiaj w TFS nie ma połowy załogi i kontrola NIK badająca projekt nie ma kompletu dokumentów w jego sprawie.
Co do WRA, za mojej kadencji w Zarządzie TFS, WRA została uwolniona od pożyczki od TFS przez jej konwersję na kapitał (wraz z wszystkimi pozytywnymi tego skutkami – nie obciążanie odsetkami, poprawa płynności), kapitał spółki WRA został też podniesiony gotówkowo (czemu przeciwni byli pozostali wspólnicy, bo wnieśli gotówkę, a ich udział w kapitale nie zmienił się), zostały uruchomione remonty umożliwiające zapewnienie ciągłości produkcji oraz został uwolniony handel WRA od uzależnienia z TFS. Alchemia jest konkretnym inwestorem. Drugi wspólnik składa deklaracje i stara się przeszkodzić w sprzedaży WRA Alchemii. Ostatnie wyniki przetargu, które dzisiaj zostały przekazane do prasy przez Pana Prezesa Bańkowskiego dowodzą opisu sytuacji, który złożyłam do MSP przed doprowadzeniem przez MSP do wygaśnięcia umowy z Alchemią, co nastąpiło 16.05.2008 przez niepodjęcie stosownych uchwał przez Zgromadzenie Wspólników TFS w sprawie umowy TFS z Alchemią ze stycznia 2008.
„Czwarta władza” w postaci mediów interesuje się sensacjami i ubliżaniem sobie przez polityków. Nie interesuje się (po treściach publikowanych w mediach tak osądzam) sprawami gospodarowania mieniem należącym do Skarbu Państwa, przyszłością miejsc pracy i pozycją gospodarczą Polski. W sektorze rurowym, do którego należy WRA i WRJ, dominuje import. Mamy kupować chińskie, białoruskie rury i utrzymywać bezrobotnych? Czy taka ma być przyszłość Polski? Na decyzję MSP z maja 2008 roku miały wpływ wizyty u Ministra Skarbu Państwa ambasadorów Niemiec i Rosji, dlaczego brakło ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej? Kto pełni taką rolę lub kto powinien? Dlaczego Polacy nie potrafią doprowadzać do finału spraw o charakterze gospodarczym skali kilkuset milionów złotych publicznych środków? Dlaczego sprawy prokuratorskie dot. WRJ trwają ponad siedem lat? Czy te pytania i brak do tej pory na nie odpowiedzi nie interesują ani partii rządzących ani opozycyjnych? Czy w ogóle ktoś z osób, do których kierowane są te pytania czyta gospodarcze serwisy internetowe, takie jak WNP?
Drodzy Internauci, którzy komentujecie WRJ i WRA, szanuję Was nawet, którzy nie do końca znacie szczegóły spraw, w których formułujecie opinie. Ale czy nie jest tak, że piszecie to do studni bez dna. Ci, do których powinny trafić Wasze uwagi, pytania – nie czytają, nie słuchają i nie podejmują decyzji. Nie podjąć decyzji jest ciągle łatwiej, bo takim osobom wydaje się, że brak decyzji nie rodzi odpowiedzialności. Ale czy zawsze tak będzie?