Widok osoby płacącej zbliżeniowo telefonem w sklepie nie robi już na nas wrażenia. Z danych Bankier.pl wynika, że Polacy podpięli do swoich telefonów już 11 mln kart, a kolejne trzy miliony płaci zbliżeniowo Blikiem (bez karty). Eksperci z firmy Capgemini szacują, że globalny rynek transakcji cyfrowych wzrośnie z 54,47 mld dolarów w 2022 roku do ponad 1 biliona dolarów do 2032 roku .
Zdaniem przedstawicieli tej firmy konsultingowej, spory wpływ na rozwój płatności mobilnych jest niewątpliwie efektem pandemii i ulepszania aplikacji do płatności cyfrowych. Duże znaczenie miał tu też wysoki poziom akceptacji ze strony użytkowników i użytkowniczek, dla których komfort takiego rozwiązania okazał się decydujący.
Płatności telefonem są bezpieczniejsze niż kartą
- To, co się dzieje w kwestii płatności mobilnych ma nie tylko wymiar komfortu użytkowania. To także nowe podejście do bezpieczeństwa transakcji płatniczych, co może mieć istotne znaczenie chociażby podczas wakacyjnych podróży lub wycieczek szkolnych, w jakich udział biorą dzieci - mówi Tomasz Lis, Managing Software Consultant, Capgemini Polska.
Ekspert podkreśla, że płatności mobilne należą do najbezpieczniejszych form transakcji finansowych. Są wykonywane na urządzeniach mobilnych, które niemal zawsze wymagają uwierzytelnienia - bądź w postaci odcisku palca, rozpoznawania twarzy lub kodu dostępu. Dodatkowym zabezpieczeniem jest szyfrowanie transmisji danych w urządzeniu, co istotnie ogranicza możliwość wykradzenia informacji czy loginów lub haseł.
Nieco gorzej pod tym względem wygląda kwestia bezpieczeństwa w przypadku tradycyjnych kart płatniczych. Zgubiony plastik może zostać bowiem użyty chociażby do płatności zbliżeniowych. Tomasz Lis podkreśla jednak, że ryzyko minimalizowane jest poprzez limity transakcji bez użycia kodu PIN, możliwość sprawnej blokady karty w przypadku jej zagubienia, procesy dochodzenia swoich praw przy nieautoryzowanym użyciu i tzw. charge back. Według eksperta, bardzo praktycznym i bezpiecznym rozwiązaniem jest tzw. karta przedpłacona (pre-paid), która wymaga wcześniejszego zasilenia środkami pieniężnymi. Karty takie mogą być zasilone poprzez wpłatę bezpośrednią, przelew bankowy lub gotówkę i nie wymagają konta bankowego ani czeku kredytowego.
Nadchodzą płatności biometryczne
Tymczasem na horyzoncie pojawiają się coraz to nowsze systemy płatności - z wykorzystaniem tęczówki oka, linii papilarnych, twarzy i głosu. Mają one zastąpić fizyczne wykorzystanie kart płatniczych. Ekspert twierdzi, że korzystanie z biometrycznych systemów płatności ma wiele zalet, ale nie jest pozbawione wad. - W przypadku kradzieży takich danych, nie jesteśmy w stanie pozbyć się tych cech, zablokować, jak straconą kartę, czy wymienić na nowe. Poza tym, z przyczyn biologiczno-fizycznych nie każdy będzie mógł skorzystać z tych systemów. – wyjaśnia Tomasz Lis.
Z najnowszych dostępnych danych wynika, że mimo wzrostu liczby transakcji mobilnych, nadal najchętniej płacimy klasycznymi kartami. W Polsce liczba transakcji kartami debetowymi wzrosła z około 807 milionów w pierwszym kwartale 2016 roku do ponad 2,2 miliarda w czwartym kwartale 2022 roku . Przybyło też samych kart. W 2016 roku było to 27 milionów sztuk. Pod koniec ubiegłego roku już prawie 37,5 mln .
To jeszcze nie koniec gotówki
Eksperci z Capgemini zastanawiają się też, czy możemy już mówić o początku końca gotówki w obiegu. Z badania Europejskiego Banku Centralnego wynika, że tradycyjny pieniądz jest nadal najczęściej używanym środkiem płatniczym w punktach sprzedaży naszego kontynentu. Widać jednak tendencję spadkową. W 2016 i 2019 r. było to odpowiednio 79% i 72% całkowitej liczby transakcji. W 2022 r. liczba ta spadła do 59%.
Opracowano na podst. raportu firmy Capgemini.