Na tablicy liczb drga światło,
zimne, obiektywne, nie znające litości.
A jednak dziś w tych liczbach
tli się życie, nadzieja, oddech rynku.
Kurs wznosi się – powoli, uważnie,
jakby sam bał się wysokości.
Za każdą cyfrą – decyzja, ryzyko,
niewidzialne dłonie, co ważą przyszłość.
Wykres kreśli ścieżkę w górę,
nie obiecuje nic,
a mimo to tysiące oczu
śledzi każdy jego ruch,
jakby w nim było jutro.
Bo wzrost to nie tylko zysk.
To wiara, że coś rośnie – mimo burz,
że w chaosie rynku
istnieje kierunek, sens, moment:)