- Cegielski sprzedaje akcje spółce zależnej
- Quercus wkurzony, że mniejszościowymi nikt się nie przejmuje i nie ma skupu po 5zł
- członek zarządu rezygnuje
- jest propozycja sporej dywidendy
- Cegielski pożycza pieniądze spółce, która odkupiła od niego akcje
Wygląda to jakby od paru lat tu była opera mydlana i nagle w tydzień zrobił się z tego film sensacyjny :)
Rozumiem, że taka pożyczka może dawać taki plus, że odsetki będzie można wrzucać w koszty i będzie mniej podatku - ale to wszystko tylko po to i po drodze wkurzenie wszystkich mniejszościowych? Co sądzicie?